traktowanie psa jak dziecko

Traktowanie psa jak dziecko, czyli uczłowieczanie psa i bycie psią matką

Traktowanie psa jak dziecko – to dość ciekawy, ale również kontrowersyjny temat. Dzisiaj porozmawiamy o uczłowieczaniu psa, byciu psią matką oraz generalnie o stosunku ludzi do zwierząt. Czy matkowanie psu jest dobre, a może negatywnie wpływa na psa? I jak ogólnie społeczeństwo podchodzi do zbyt bliskiej relacji z psem.

Dzisiaj mniej konkretów, a więcej przemyśleń i zwykłego rozmawiania. To ciekawy temat do dyskusji i pewnej refleksji jak zmieniła się relacja człowieka z psem. Świat się zmienia, a z nim również my i nasze podejście do zwierząt.

Zazwyczaj w życiu jest tak, że zawsze są dwie strony – przeciwnicy i zwolennicy. Każdy będzie miał własną wizję jak powinna wyglądać prawidłowa relacja. Dla jednego pies będzie najbliższym członkiem rodziny, a dla innego – zwierzęciem, od którego wymaga się bezwzględnego posłuszeństwa. Jednym i drugim trudno będzie zrozumieć alternatywną postawę.

relacja człowieka z psem

Uczłowieczanie psa i zmiany na świecie

Można mieć różne opinie na temat otaczającego nas świata. Myślę jednak, że można się zgodzić, że w kontekście etycznym i podejściu do zwierząt idziemy powoli w lepszym kierunku. Lepszym dla zwierząt przynajmniej.

Jeśli ktoś pamięta ”dawne lata” to dobrze zna polskie giełdy lat 90, które cechowały się pudłami pełnymi szczeniaczków lub otwartymi bagażnikami, gdzie można było przywitać się z maluchami – tak się kiedyś kupowało psa. Dawniej był inny klimat, a też dostęp do wiedzy na temat wychowania psów był bardziej ograniczony. ”Techniki szkoleniowe” poznawało się od jakiegoś wujka, który z pewnością stwierdza, że siłowe rozwiązania to najlepszy sposób na posłuszeństwo. Zresztą ”pies ma słuchać i już”. Generalnie była pewna samowolka. Obecnie media (a głównie internet) mocno nagłaśniają wszelkie sprawy okrucieństwa wobec zwierząt, więc może wydawać się, że w tym kontekście jest gorzej. Osobiście jednak uważam, że to właśnie zasługa zasięgu mediów, że wiele osób może się obawiać reperkusji społecznych i akty przemocy obecnie prawdopodobnie są mniejsze niż kilkanaście lat temu. Dawniej każdy robił z psem co chciał.

Pokazuje to chociażby fakt, że w Polsce dopiero ustawa z 1997 roku zabroniła zabijania zwierząt w schroniskach i nałożyła na gminy obowiązek zapewnienia bezdomnym zwierzętom opieki. Wcześniej problem rozwiązywany był lokalnie w ramach zakładów likwidacji niepotrzebnych zwierzaków. Dla zainteresowanych raport o problemie bezdomności.

Obecnie nie tylko nie można zwierząt w schroniskach zabijać, ale coraz większy nacisk kładzie się na opiekę wysokiej jakości. Poza gminnymi schroniskami powstają również prywatne i fundacyjne, które starają się zapewnić zwierzakom najlepsze możliwe warunki.

Dawniej psy biegały po osiedlach luzem, nie pilnowano szczepień, weterynarze zajmowali się głównie zwierzętami gospodarskimi. Nie wspominam już, że jakością psiej diety mało kto się interesował – pupil jadł co było, często jakieś ścinki i resztki. Czy było wtedy źle? Patrząc z dzisiejszej perspektywy na pewno tak. Jednak wtedy to nie było tak, że robiono to specjalnie – taka była mentalność ludzi, wiedza społeczeństwa. Czasy dla naszego kraju raczej nieciekawe i zwierzęta nie były priorytetem.

uczłowieczanie psa

Możemy oczywiście narzekać na dzisiejszy świat. Jednak zobaczcie to – ja mam czas siedzieć i pisać wpis na blogu o tym, jak kiedyś psy miały gorzej, a teraz mają lepiej. Ty masz czas to przeczytać. Wspólnie mamy czas i możliwości, żeby sobie pogdybać nad jakością psiego życia. Nie jest chyba tak źle, jeżeli mamy ten komfort, że możemy pomyśleć o innych.

Nie da się ukryć, że zaszły ogromne zmiany w kontekście naszej świadomości o psach. Coraz większą wagę przywiązujemy do prawidłowej diety naszego przyjaciela, czytamy o wychowaniu, uczymy się rozpoznawać choroby. Dobrego i przede wszystkim dobrze wyposażonego weterynarza można znaleźć w większości miast. Zresztą opiekę zdrowotną psy mają często lepszą od ludzi.

No dobra, ale co z tego?

Zmiana podejścia do psa spowodowała również niejako zmianę w samej relacji. Obecnie wiele osób decyduje się na psa świadomie – wyczekujemy szczeniaka długi czas w hodowli albo przechodzimy coraz bardziej szczegółowe etapy adopcyjne w schronisku lub fundacji. Posiadanie psa coraz częściej jest przywilejem.

Coraz częściej czytamy o psach, dowiadujemy się więcej, ale też zaczynamy więcej rozumieć. O złożoności psiej psychiki, o skomplikowanym działaniu psiego umysłu. Również lepiej i bardziej świadomie obserwujemy psa i sami widzimy, że czuje oraz myśli. Już nie pytamy ”czy pies ma emocje i czuje?”, a pytamy ”jak wiele ma emocji i jak dużo czuje?”.

Nic więc dziwnego, że naturalnym było uczłowieczanie psa. W psie widzimy indywidualizm i osobowość, a nie bezmyślne zwierzę. Jaki to ogromny skok można sprawdzić patrząc na przykład na teorię XVII wieku, gdzie zwierzęta porównywało się do automatów, które nie czują bólu i nie myślą. Więcej o prawach zwierząt i tego typu teoriach na przestrzeni lat można przeczytać tutaj.

Generalnie obecnie nie tylko bardziej troszczymy się o swojego psa, ale również robimy to świadomie. W wyniku tego często uczłowieczamy psa. Uczłowieczamy w sensie, że przypisujemy pupilowi ludzkie cechy, a wielu wręcz nie widzi różnicy w traktowaniu psa od człowieka. Szczególnie wyróżnia się tutaj pewna zmiana relacji z psem. Dawniej pies był na dole hierarchii, a jego rola była mocno poddańcza. Wychowanie przy pomocy bicia nie było niczym dziwnym. Tak naprawdę dawniej głównym nurtem szkolenia było lanie aż pies zaczął być posłuszny i chodził jak na sznurku.

jak traktować psa

Teraz? Coraz częściej można spotkać się z terminem ”psia matka”. Ludzie zaczynają traktować (żartem lub serio) psy jak swoje dzieci. Rozpieszczają, opiekują się i starają się zapewnić najlepsze możliwe warunki. Oczywiście spotyka się to również z pewnymi negatywnymi opiniami, bo nie każdemu się takie podejście podoba.

Traktowanie psa jak dziecko

Generalnie nie da się ukryć, że w kontekście wychowania psa są dwie różne płaszczyzny, które warto rozważyć. Pierwsza to taka, która jest dobra dla psa, a druga to taka, która jest dobra dla człowieka. Z relacji każdy chce wyciągnąć jak najwięcej przyjemności dla siebie. Jednak pies jest inny od człowieka, ma inne potrzeby. Dlatego nie zawsze da się to idealni dopasować – pies nie zmieni się w człowieka, a człowiek nagle nie przemieni się w psa.

Behawioryści zgadzają się, że uczłowieczanie psa i traktowanie psa jak dziecko to niezbyt dobre podejście. Specjaliści twierdzą, że psa trzeba traktować jako psa i nie musi to oznaczać nic złego. Pies to inny gatunek i człowiekiem nigdy nie będzie. Ma swoje specjalne potrzeby, własne rozumienie świata. Idealnie byłoby, żeby człowiek w pełni rozumiał psa i traktował go w optymalny sposób, który jest najbardziej dla psa komfortowy.

Jednak człowiek też potrzebuje czegoś od relacji z psem. Powodów zaproszenia psa do swojego życia jest mnóstwo i zapewne każdy psiarz ma swój własny. Ktoś potrzebuje bliskości, ktoś inny realizuje swoje ambicje, jeszcze ktoś inny po prostu zawsze miał w domu psa i inaczej nie potrafi. Jednocześnie człowiek jako gatunek też ma swoje wady i zalety. Rozumiemy świat po swojemu i widocznie z jakiegoś powodu potrzebujemy pewnego stopnia uczłowieczania psa, żeby ta relacja była dla nas komfortowa. Na pewno łatwiej nam dzielić życie z uczłowieczonym ”przyjacielem” niż zwykłym, udomowionym zwierzęciem. Przynajmniej z naszej, ludzkiej perspektywy. Moim zdaniem idealnym kompromisem jest trochę psa uczłowieczyć, ale też się samemu trochę ”zepsić”.

Czy traktowanie psa jak dziecko jest złe?

Specjaliści raczej zgadzają się, że uczłowieczanie psa i traktowanie psa jak dziecko raczej wpływa negatywnie na wychowanie. Chodzi o to, że pies to pies i rozumie oraz zachowuje się po psiemu. Jeżeli będziemy narzucać ludzkie standardy to naturalnie, że pojawią się dysproporcje w tym czego oczekujemy, a tym, co uzyskujemy.

Człowiek denerwuje się, że pies coś robi, bo oczekuje czasami od psa ludzkiej logiki. Pies tego nie rozumie i działa po swojemu. Stąd pojawia się większość problemów. Dla człowieka pewne rzeczy są jasne, proste i logiczne. Dla psa już nie, a opiekun denerwuje się, że ”pies nie rozumie tak prostej sprawy”. Z tego powodu łatwiej byłoby, jakbyśmy spojrzeli na świat trochę bardziej z psiej perspektywy, a nie wymagali, żeby pies patrzał z naszej.

pies jak dziecko

Traktowanie psa jak dziecko to termin bardzo ogólnikowy. Pamiętajmy, że rodzice też są różni, różne są też modele wychowywania dzieci – można być rodzicem nadopiekuńczym, troskliwym, niedbały, autorytarnym i tak dalej.

Zazwyczaj kiedy słyszymy negatywną opinię w stylu ”traktowanie psa jak dziecko jest złe” to autor ma na myśli: brak stawiania granic i limitów, rozpieszczanie, pozwalanie na wszystko oraz generalnie brak zrównoważonego wychowania. I jeżeli w taki sposób traktujemy swojego psa to rzeczywiście nie jest to najlepsze rozwiązanie. Nikt nie lubi kogoś, kto za nic ma innych i robi tylko to co mu się podoba – czy rozpieszczony jest inny człowiek czy pies. Zresztą to robienie sobie samemu kłopotów. Jeżeli nie nauczymy psa pewnych zasad to wspólne życie nie będzie przyjemne.

Psia matka, czyli kto?

Wracając do tej psiej matki to ogólnie można zauważyć, że obecnie ”psia matka” to termin używany trochę prześmiewczo. Zazwyczaj mówi się o jakichś kompleksach. Jak już taka psia matka okazuje się kobietą bez własnych dzieci to już w ogóle społeczeństwo ma już gotowe profesjonalne teorie psychologiczne na temat takiego stanu rzeczy. Wszak wiadomo, że jak ktoś nie ma dzieci, a ma psa to musi być coś nie tak.

Jednak tak na poważnie to trudno ocenić na jakim stadium relacji się zatrzymamy. Bardzo łatwo ewolucję zobaczyć po zmianie stosowanego słownictwa. Dawnej psy się tresowało, potem szkolono, obecnie się je wychowuje. Ogólnie chodzi o to samo, ale jednak te wyrażenia są jakby przyjemniejsze. Kto wie, może za kilka lat traktowanie psa jak dziecko będzie takim domyślnym stanem relacji.

Dawniej relacja z psem była dość chłodna – zazwyczaj człowiek był właścicielem, a pies własnością. Człowieka kazał, pies robił. Później relacja była bardziej przyjacielska, gdzie obie strony były sobie nieco równiejsze. Obecnie widać trochę taki trend, gdzie właśnie pies staje się priorytetem. Coraz częściej przedkłada się dobro psa nad własne. Wydaje się ostatnie oszczędności na drogie leczenie, aby pies był zdrowy. Poświęca się setki godzin na aktywności i zabawy, aby pies miał odpowiednią stymulację i rozrywkę.

być psią matką

Trzeba jednak pamiętać, że matką można być dobrą i złą. Można psa wychowywać z troską, ale jednocześnie uczyć granic oraz zachęcać do samodzielności i rozwoju. Być dobrym, ale stanowczym rodzicem, gdzie pomagamy psu osiągnąć swój potencjał, a nie wychowujemy go na rozpieczonego gnoja. Z drugiej strony możemy być rodzicem, któremu tylko zależy na tych powierzchownych przyjemnościach jak piękne smyczki, obróżki i słodkie fotki na instagrama.

Jaka powinna być relacja z psem?

No to w końcu jaka powinna być relacja z psem? Moim zdaniem – zdrowa. Czy nazwiemy się psią matką, psim kolegą czy psim właścicielem. Osobiście uważam, że to bez znaczenia. To tylko słowa i taka ludzka potrzeba określania i kategoryzowania wszystkiego.

Myślę, że liczą się czyny i nasze rzeczywiste podejście. Czasami spotkam się z sytuacją, gdzie ktoś w internecie nazwie się ”właścicielem psa” i od razu spotyka się z agresją w stylu ”właścicielem to możesz być butów, a nie psa”. Wiele osób lubi skupiać się na tego typu rzeczach, nawet jeśli w samym określeniu nie ma nic złego.  Ktoś może użyć w towarzystwie słowa ”właściciel”, a jest przykładem najlepszego psiego opiekuna. Troskliwego, dbającego, opiekuńczego.

dobre traktowanie psa

Ktoś inny może w internecie rozpuszczać się nad tym jak kupuje synkowi (w sensie psu) tylko najlepsze zabawki i akcesoria. Ludzie będą przyklaskiwać i się cieszyć, ale nikt z nich nie wie, że ten człowiek nie zapewnia psu nawet podstawowych potrzeb poza tymi materialnymi.

Moim zdaniem nie ma aż takiego znaczenia jak sami widzimy relację z naszej perspektywy. Ja osobiście bardziej widzę w psach przyjaciela niż dziecko. Jednak biorąc pod uwagę, że psa myjemy, karmimy i opiekujemy się to rozumiem, że dla niektórych bliżej do tej relacji z dzieckiem.

Dla mnie najważniejszy jest całokształt. Jeśli ktoś sobie z humorem powie do psa ”synu” lub ”córko”, ale jest świadomy, że pies nie jest jego dzieckiem to nie widzę w tym nic złego. Najważniejsze, żeby pies był zdrowy, miał uwagę człowieka, rozrywki i generalnie był zadbany.

Z drugiej strony też rozumiem, że jak ktoś cały czas mówi o psie jak o swoim dziecku, cmoka na niego słodko, przebiera w ciuszki i generalnie trochę człowiekowi ”odwala” na punkcie psiaka to może spotkać się z drwiącymi uśmieszkami innych ludzi. To są trudne sprawy, bo z jednej strony nikt nie powinien się wtrącać, ale z drugiej niektórzy serio mocno przesadzają i często widać, że traci na tym sam pies. Bo psu też czasami (a nawet częściej niż tylko czasami) trzeba pozwolić być psem :)

Myślę, że najlepszym wyjściem będzie taki kompromis i zdrowy rozsądek. Bez przeginania w żadną stronę. Jednak w życiu z psem, bez względu na to jak nazwiemy naszą relację, powinno na pewno dominować ciepło, troska i wspólne zaufanie.

Życie z Psem
Główny autor bloga i właściciel sklepu z produktami dla psiaków. Piszę artykuły, odpowiadam na komentarze, doradzam w zakupach i obsługuję zamówienia. Potrzebujesz pomocy? Kontaktuj się śmiało! :)

Polecamy