Pies wyrywa się i ciągnie do innych psów, reaktywność na smyczy i agresja lękowa – uf, to całkiem dużo słów. Tytuł tak na specjalnie, żeby więcej opiekunów mogło trafić na ten artykuł. Warto wiedzieć, że problem jest specyficzny, a ma dużo nazw, a jeszcze więcej definicji. Bo tak naprawdę najpopularniejsze określenie to “agresja smyczowa”, ale to bardzo niefortunna nazwa. Bo z agresją to najczęściej ma niewiele wspólnego, więc tylko niepotrzebnie stygmatyzuje psy. Reaktywność? Też niekoniecznie, bo o ile zachowanie może być częstsze u psów reaktywnych, tak nie zawsze sama reaktywność jest tu przyczyną. Lęk? Owszem, ale też nie w każdym przypadku.
Bez względu jak to nazwiemy to efekt jest ten sam: nasz pies na widok innego psa dostaje szału, wyrywa się na smyczy, ciągnie, często na niej wiesza, szczeka jak szalony i generalnie nie jest zbyt miło. Opiekunowi wstyd, że jego pies się tak zachowuje. Często też niepokoi się, że jego pies rzeczywiście jest agresywny. Z drugiej strony inni spacerowicze też nie są zadowoleni, bo często również boją się, że pies jest agresywny. Dlatego też nie lubię tego określenia “agresja smyczowa”, bo powoduje same negatywne emocje, a do problemu trzeba podejść na spokojnie.
W tym artykule postaram się wyjaśnić jak najlepiej potrafię czym jest to zachowanie spowodowane i jak sobie z nim poradzić. Bo hej – mam dla Ciebie dobrą wiadomość. Da się sobie z tym poradzić.
Od razu napiszę – to zachowanie to jest tak ogromny problem, że praktycznie niemożliwe jest opisanie tego wszystkiego i wzięcie pod uwagi każdej możliwej ewentualności. Temat nadaje się na grubą księgę. Dlatego behawiorysta robi wywiad przed konsultacją, żeby móc zawęzić możliwe powody. Agresja smyczowa może być związana z nadpobudliwością, nieprawidłową socjalizacją, brakiem kompetencji społecznych, nieumiejętnością kontroli emocji, lękami i wieloma innymi. Także ten artykuł to bardziej taka wskazówka na co zwrócić uwagę, jeśli pracujemy z psem, który ma taki problem.
Pies wyrywa się i ciągnie – zachowanie i przyczyna
Ludzie mają tendencję do ubierania rzeczy w słowa i pewne kategoryzowanie świata. Pies prezentuje jakieś zachowanie, więc zostało nazwane. Tutaj akurat sprytnie spopularyzowała się “agresja smyczowa”, bo pies zachowuje się “agresywnie” i na “smyczy”. Problem w tym, że bardzo szybko opiekunowie rzeczywiście skupili się na tych dwóch aspektach i nie szukają nawet głębszego znaczenia. Na samym początku warto zdać sobie sprawę z faktu, że samo zachowanie prezentowane przez psa to tylko efekt końcowy, takie wierzchołek góry lodowej. Pod tą górą znajduje się masa rzeczy, której albo nie zauważamy albo nie bierzemy pod uwagę.
Podsumowując tę myśl: pies zazwyczaj nie wyrywa się do innych psów (w skrócie nie robi “agresji smyczowej”) dla samego wyrywania się. To zachowanie nie istnieje w próżni, a jest czymś spowodowane. Idąc tym tropem dochodzimy do bardzo eleganckiego rozwiązania, że próbując poradzić sobie z problemem trzeba odkryć przyczynę i się nią zająć zamiast skupiać się na próbach zlikwidowania samego zachowania. Proste? Bardzo.
Najczęstszym, wręcz instynktownym ruchem, który robi większość opiekunów psa z opisywanym problemem jest jeden z następujących:
- próba uczenia psa lepszego chodzenia na smyczy (w nadziei, że pies będzie ładniej mijał psy, rowerzystów, biegaczy itd.)
- próba mocnego przyzwyczajania psa do innych psów (w stylu “masz kochać inne pieski, a nie chcieć je mordować)
- próba pacyfikacji przemocą (czy to stosując kolczatki, szarpanie smyczą czy nawet rękoczyny)
I generalnie ok, powiedzmy sobie, że jest w tym pewna logika. Jednak tak jak napisałem wcześniej – nawet jeśli jakimś cudem uda nam się na chwilę problem stłumić to mamy następujące ryzyko:
- pies wybuchnie w najmniej spodziewanym momencie i rzeczywiście zrobi komuś krzywdę (na przykład opiekunowi, który regularnie prał swojego psiaka jak szarpał się na smyczy), co paradoksalnie utwierdzi opiekuna w przekonaniu, że rzeczywiście było to na tle agresywnym (nie ma to jak prowokować psa do zachowania agresywnego, a potem dziwić się, że pies ugryzł)
- pies przekieruje swój problem na coś innego (i zamiast wyrywać się na psy zacznie niszczyć w domu, wygryzać sobie sierść i inne nieprzyjemne problemy na tle nerwowym)
- inne, cokolwiek naprawdę, bo siłowe rozwiązania mają naprawdę nieoczekiwane skutki
Agresja smyczowa – jaka przyczyna?
Dobra, ale jak sobie poradzić z problemem i jak znaleźć przyczynę? Bo ponownie – o ile możemy nazywać problem potocznie “agresją smyczową” to jej przyczyny mogą być różne i tak naprawdę bardzo indywidualne w zależności od konkretnego psa. W terapii behawioralnej przeprowadza się długi wywiad i to głównie na podstawie jego ocenia się wstępną teorię przyczyn zachowania – jest to ważniejsze nawet od samego zachowania i często na podstawie samego wywiadu można już wyciągnąć ciekawe wnioski.
Trzeba wiedzieć, że psy mają dość bogaty i skomplikowany świat wewnętrzny. W takim sensie, że jakieś braki w życiu psa mogą potem uzewnętrzniać się na różne sposoby. Przykładowo, jeśli Twój pies jest lękliwy, a jednocześnie ma wysoki poziom frustracji i emocji to ten lęk może uzewnętrzniać się na sposoby, które mogą wydawać się agresywne. Jeśli pies jest lękliwy, ale też taki bardziej stonowany i spokojny to te zachowania mogą iść mocniej w kierunku wewnętrznym. Przykład: jeden pies na widok obcego człowieka podbiega do niego, obszczekuje, warczy. Drugi pies na widok człowieka kładzie się, kuli uszy. Oba psy mogą być lękliwe. Jednak jeden aktywnie dąży do odstraszenia człowieka, a drugi staje się “niewidzialny” i biernie czeka aż “koszmar” się skończy. Pierwszy pies potem może wyżywać się na meblach i niszczyć w domu. Drugi może cały dzień leżeć cicho i wydaje się, że wszystko jest ok, ale pies staje się coraz bardziej apatyczny i wycofany, wielu może określać to nawet depresją.
Trochę odeszliśmy od tematu tego zachowania na smyczy, ale było to ważne. Chodzi o to, że psy mają różne charaktery i temperamenty. Generalnie na pewno słyszeliście o czymś takim jak reakcji Fight or Flight (walcz albo uciekaj). Tak naprawdę w odpowiedzi na bodziec jest kilka zachowań: walka, ucieczka, znieruchomienie, omdlenie (udawanie martwego), a u psów często również tzw. głupawka (pies zaczyna się cieszyć, tarzać, ocierać i przejawiać zachowania interpretowane jako przyjazne). Od charakteru naszego psa i poziomu bodźca zależy jakie zachowanie wybierze nasz pies. Być może do małego psa nasz pies będzie się wyrywać, ale od dużego już uciekać.
Podsumowując w skrócie: psy są różne i różnie reagują w zależności od swojego indywidualnego charakteru. Przyczyny agresji smyczowej są naprawdę różne.
Wpływ zdrowia, diety, snu na psie problemy
No właśnie często opiekunowie bagatelizują takie podstawy (dlatego wywiad behawioralny jest taki ważny). Zdrowie, dieta i sen mają ogromne znaczenie i niedociągnięcia na tym tle mogą same w sobie stanowić przyczynę wielu problemów. Przykładowo mamy psa, który jest bardziej nadpobudliwy i reaktywny niż średnia, ale potrafi się opanować i pracuje się z nim całkiem dobrze. Ten sam pies, jeśli ma problemy zdrowotne będzie mógł wpadać w szał, ponieważ właśnie ból niejako przerwał barierę emocji, gdzie pies już nie jest w stanie sobie poradzić. Tak samo jest u ludzi. Ktoś jest nerwowy, ale jak boli go ząb to mu odwala i wyżywa się na listonoszu. Jednak po drugiej stronie mamy też opiekunów, którzy tak bardzo widzą problemy zdrowotne jako przyczynę ich problemów, że zlecają psu dużo, często bolesnych zabiegów, które raczej nie są potrzebne. Dlatego trzeba trochę to wyważyć i patrzeć co jest prawdopodobne, a co nie.
Podobnie jest ze snem. Opiekunowie zazwyczaj nie lubią jak im behawiorysta zaleca klatkę kennelową, ale to często właśnie rozwiązanie. Może nie sama klatka, a raczej zorganizowanie bezpiecznego miejsca dla psa (ale klatka częściej jest łatwiejsza do wytłumaczenia niż górnolotna koncepcja bezpiecznego miejsca). Psy powinny spać około 14-16 godzin dziennie, czyli bardzo dużo. Jak pies śpi mniej to może reagować mocniej i to jest przyczyną problemu.
Tak samo dieta – dieta jest super ważna. Nie mówię, że marketowa karma powoduje agresję smyczową, ale na pewno nie pomaga. Bo uwaga – podkreślę, że agresja smyczowa to nie jest problem sam w sobie, a często nieprawidłowa dieta może być istotnym czynnikiem, który wpływa na eskalację danego problemu. W skrócie: zwróć uwagę na to, co je Twój pies. Nawet jak nie pomoże z wyrywaniem się na smyczy to na pewno nie zaszkodzi.
Trzeba tak trochę sobie wyobrazić (jeśli lubimy takie abstrakty), że nasz pies to pusty pojemnik. Każda niedogodność to kolejny kamyczek w tym pojemniku i w końcu ostatni kamyk wypada, a pies pęka i odreagowuje. Niektóre psy mają większe pojemniki, inne mniejsze i dlatego niektóre mają większą tolerancję niż inne. Z tym już nic nie zrobimy i musimy pracować na “pojemniku” z jakim nasz pies się urodził.
Dlaczego pies wyrywa się na smyczy
Idąc dalej w tym artykule będę bazował na przekonaniu, że pies nie ma problemów zdrowotnych, ma prawidłową dietę wysokiej jakości i się wysypia. Nie Do zrozumienia przyczyny tego wyrywania się i ciągnięcia trzeba trochę obserwować i zrozumieć swojego psa.
Na początku warto zadać sobie dwa pytania:
- dlaczego pies wyrywa się na smyczy do innego psa?
- co pies osiąga przez wyrywanie się na smyczy do innego psa?
Bardzo, mega, hiperultra ważne pytania. I trudne.
Dlaczego pies może wyrywać się do innego psa? Z wielu powodów:
- nasz pies boi się tamtego psa i próbuje dodać sobie pewności siebie
- nasz pies jest niepewny innego psa i robi “pokaz siły”, aby być w lepszej pozycji
- nasz pies bardzo kocha inne psy, zawsze do nich podchodził i wyrobił w sobie nawyk (który opiekun nieświadomie wzmacnia), gdzie im bardziej ciągnie tym szybciej dojdzie do psa (a w pewnym momencie powiedzieliśmy “dość” i zaczęliśmy odciągać naszego psa od drugiego, co spowodowało mieszane sygnały u psa i teraz się frustruje, bo chce podejść szybko, ale jednocześnie wie, że nie podejdzie i w sumie ostatecznie chce podejść, ale się wkurza, bo zaraz będzie odciągany i ogólnie wszystko jest do dupy – tak w skrócie)
- nasz pies w sumie nie ma pojęcia jak zareagować, bo nie był nigdy uczony kompetencji społecznych (jak pies ma nam pokazać prawidłowo, że chce podejść lub nie chce podejść do psa, jak ma pokazać, że nie jest gotowy na spotkanie i chciałby zwiększyć dystans i w ogóle dlaczego właśnie idzie na “czołówkę” z tym ogromnym, czarnym labkiem, który oczami daje mu znać, że ma nie podchodzić?)
- nasz pies nauczył się w ten sposób pokazywać, że paradoksalnie nie chce podchodzić. Wcześniej jak pies wyrywał się do innego psa to go odciągaliśmy i przechodziliśmy na przykład na drugą stronę ulicy, zwiększając dystans od drugiego psa, więc teraz jak nasz pies nie chce iść na czołówkę z innym psem to ciągnie, żebyśmy ten dystans zwiększyli
- nasz pies odreagowuje w ten sposób emocje, na przykład dana sytuacja jest stresująca dla naszego psa i nie wie on jak te emocje odreagować i dlatego wyrywa się na smyczy i siłuje z opiekunem, ponieważ w ten sposób fizycznie radzi sobie z sytuacją i własnymi emocjami. W takiej sytuacji też często pies rzuca się na smycz i próbuje ją przegryźć, a w ekstremalnej sytuacji potrafi nawet rzucać się na opiekuna
- nasz pies wyrywa się dlatego, że my go odciągamy. To brzmi głupio, ale często tak jest. Jeżeli ciągniemy psa na smyczy w swoją stronę to motoryka organizmu działa tak, że organizm automatycznie sam się zapiera. Im większy nacisk robimy na psa tym bardziej on zapiera się w przeciwnym kierunku niejako wymuszając na nim jeszcze większe wyrywanie się do bodźca
Powodów może być o wiele więcej i wszystko zależy od naszego psa. Przykładowo może być tak, że nasz pies znalazł się w nowym parku, którego nie zna. Gdzieś tam w oddali bawią się dzieci, a jeszcze dalej psy. Niby nasz pies jest spokojny, przejeżdża rowerzysta, a nasz pies bum – wyskakuje jak oszalały. To klasyczna próba odreagowania emocji. Musimy obserwować psa i szukać pewnych połączeń. Kiedy i gdzie najczęściej pies prezentuje problemowe zachowanie? Czy na wszystkie psy, a może tylko te duże albo małe? Co się dzieje bezpośrednio przed zachowaniem? Albo co się działo tego konkretnego dnia? Jeśli pies zawsze wyrywa się na smyczy to możemy się skupić bliżej bezpośredniej reakcji. Jednak jeśli zdarza się, że nasz pies nie wyrywa się na smyczy to dlaczego? Też warto na to spojrzeć i szukać.
Jednak co pies może osiągać przez wyrywanie się na smyczy do innych psów, rowerzystów, samochodów, biegaczy? Kilka rzeczy:
- bezpieczeństwo (jeśli działanie psa spowodowało odsunięcie się drugiego psa albo jakiekolwiek zwiększenie dystansu)
- pewność siebie (takie dynamiczne zachowanie powoduje wyrzut hormonów, które dają psu pewnego kopa)
- kontrolę nad emocjami (odreagowanie poprzez różne zachowania pozwala psu się ustabilizować)
- kontrolę nad sytuacją (poczucie kontroli nad sytuacją to ogromna moc dla psów i przepotężne wzmocnienie zachowania – jeśli pies widzi, że jego zachowanie powoduje daną reakcję to dla psa jest to naprawdę silny sygnał)
Specyficzne powody agresji smyczowej
Chciałbym jeszcze wspomnieć o takich dwóch odrębnych przyczynach agresji smyczowej, o których warto napisać. Przykładowo czasami agresja smyczowa jest wynikiem pewnych zachowań instynktownych związanych z łańcuchem łowieckim. Najczęściej jest tak, jeśli obiektem takiego zachowania naszego psa jest mały pies, kot lub rowerzyści i biegacze – generalnie albo małe obiekty albo szybko poruszające się. Czasami trudno opiekunowi odróżnić tę tradycyjną “agresję smyczową” od próby pogoni. Warto wiedzieć, że wtedy pies zazwyczaj nie myśli, tylko robi – to instynkt, ciało samo się porusza. Zazwyczaj najłatwiejszym sposobem na odróżnienie łańcucha od agresji smyczowej jest mowa ciała psa. Jeżeli mówimy o agresji smyczowej to jest ona związana zazwyczaj z negatywnymi emocjami, a ciało psa jest bardzo spięte. W przypadku łańcucha ciało psa jest bardziej rozluźnione, ponieważ emocje są tu pozytywne (pies nie ma negatywnych emocji wobec obiektu łańcucha, tylko pozytywne wobec samego procesu). Jednak często łatwo to przegapić, bo jak mamy psa na krótkiej smyczy to dość szybko pies znajduje się na jej końcu i dochodzi do wyrywania, co spina mięśnie.
Jeszcze jedna sytuacja przychodzi mi do głowy – takie zachowanie bezwarunkowe, które spowodowane jest jakimiś traumami lub problemami neurologicznymi. To dość rzadka sprawa, ale też warto zwrócić na to uwagę. Może zdarzyć się, że adoptowaliśmy psa ze schroniska i on ma już jakieś swoje traumy – może potrącił go rowerzysta i teraz w taki sposób reaguje bezwarunkowo (czyli automatycznie, bez udziału swojej woli, po prostu dany bodziec tak mocno zakorzenił się w mózgu, że pies to robi sam z siebie i nie jest nawet tego świadomy).
Mój pies wyrywa się do psów, rowerzystów i biegaczy – co zrobić?
Masz psa z problemem i chcesz sobie poradzić? Przede wszystkim spójrz serio obiektywnie na siebie, swojego psa i jego zachowanie. Czy czujesz się na siłach, żeby sobie z tym poradzić? Co innego wyrywający się kundelek, a co innego 40kg owczarek niemiecki, któremu aż piana się toczy z pyska, a na próbę reakcji z Twojej strony pies rzuca się na Ciebie, a Ty jesteś drobną kobietą. Nie ma nic złego w szukaniu pomocy i czasami nie ma szans, żeby poradzić sobie samemu.
Czasami zauważymy problem jak jeszcze nieśmiało pączkuje. Pies na przykład pierwszy raz wystrzelił nam na rowerzystę. Możesz sobie poradzić samodzielnie, jeśli czujesz się na siłach. Możesz też poprosić o pomoc behawiorystę, który zrobi to szybciej i lepiej. Czasami jednak problem eskaluje do takich rozmiarów, że zaczyna to być niebezpieczne. Jeśli czujesz, że zaczynasz bać się spacerów i swojego psa to znak, że warto szukać pomocy.
Poniżej napiszę jednak rekomendowane przeze mnie rozwiązania. Tylko pamiętajmy o tym, że przyczyn problemu jest naprawdę dużo, a wszystko zależy od samego psa. Z każdym psem pracuje się inaczej i trzeba go trochę poznać, aby dobrać najlepsze narzędzia do pracy. Często nie ma szans, aby rozwiązać tak duży problem jakim jest “agresja smyczowa” przy pomocy tekstowych instrukcji. Proszę traktować to bardziej jak wskazówki.
Na samym początku – czego nie robić:
- nie stosujmy kolczatek, dławików, halterów ani obroży elektronicznej. Więcej szkody niż pożytku, szczególnie, że większość opiekunów nie wie jak prawidłowo stosować te narzędzia
- nie bijemy psa, nie “korygujemy” smyczą. Podobnie jak powyżej, rozwiązania awersyjne tylko pogłębią problem, ponieważ teraz pies nie jest tylko przeciwko innemu psu (lub rowerzyście, biegaczowi, cokolwiek), a jeszcze dodatkowo przeciwko Tobie
- nie próbujemy odwracać uwagi psa przysmakami. Tutaj warto uściślić, że to zależy. Jednak w większości przypadków pies i tak ma za dużo emocji, żeby mieć ochotę na jedzenie, a czasami może wręcz traktować przysmak jako karę (np: pies skupia się na innym psie, bo czuje się zagrożony, wtedy wymuszanie na nim odwracania się może spowodować karanie przysmakiem, bo przez odwrócenie się do przysmaku pies był chwilo w bardziej wrażliwej pozycji względem innego psa – przegrał ”staring contest”). Odwracanie uwagi na przysmaki lub szkolenie ogólnie (np: bombardowanie psa poleceniem siad) działa głównie na psa, który ma tendencję do odreagowywania emocji treningiem, ale to też często tylko tuszowanie przyczyn problemu – pies nadal boi się innego psa, tylko teraz na chwilę odwraca od tego lęku uwagę
No dobra, ale co robić?
Możesz pomyśleć ”człowieku, ale co robić, przestań mi mówić czego nie robić’‘ i to jest zrozumiałe. Jednak jak wspomniałem – problem jest naprawdę duży i głęboki, więc nie można podchodzić do tego na zasadzie zwykłego szkolenia lub instrumentalnych zasad behawioralnych jak wzmocnienia, kary, warunkowanie i przeciwwarunkowanie. Proszę nie myślmy o tym jak o uczeniu psa “siad”.
Powiem wprost – w zależności od skali problemu czeka Was wiele miesięcy pracy. Takie problemy behawioralne wcale nie są proste i trzeba podejść do tego kompleksowo. Jednak naprawdę się da, trzeba tylko przede wszystkim chcieć i mieć otwarty umysł. Otwarty w takim sensie, że właśnie wiele porad wychodzi poza standardowe mechanizmy prezentowane przez tradycyjne szkolnictwo psów. Klasyczny behawioryzm skupia się właśnie na wzmocnieniach pozytywnych, karach, warunkowaniach i generalnie mechanizmach uczenia się. Tutaj mamy skomplikowany problem, a tak naprawdę zaburzenie zachowania, które wymaga holistycznego planu. W skrócie: trzeba się postarać dla swojego psa i tego chcieć.
To chcieć jest ważne – musisz chcieć pomóc swojemu psu jako jego opiekun i człowiek odpowiedzialny za jego dobrostan. Nie może to być ”chcieć” na zasadzie ”wymagam, żeby mój pies tego nie robił”, bo na to trochę za późno. Teraz czas na… budowanie dobrej relacji.
Zaspokajanie podstawowych potrzeb psa
Pies ma podstawowe potrzeby, których zaspokojenie jest ważne pod względem jego stanu emocjonalnego. Zakładamy, że problem z “agresją smyczową” wynika również między innymi z powodu problemu na tle emocjonalnym. Do takich głównych potrzeb psa zaliczamy:
- potrzeba eksploracji
- potrzeba żucia
- potrzeba socjalna
- potrzeba stymulacji umysłowej
- potrzeba zabawy
- potrzeba bezpieczeństwa
Do tego mamy też potrzebę jedzenia i snu, o których wspomniałem wcześniej. I teraz tak – wszystkie te potrzeby trzeba psu zaspokoić. Bez tego nie ma sensu ruszać dalej zazwyczaj. A na pewno nie ma sensu próbować rozwiązać problem z agresją smyczową, jeśli nasz pies nie czuje się bezpieczny. Warto jednak wiedzieć, że te potrzeby są dość “elastyczne” i to nie jest jakaś sztywna miara, którą może po prostu zaspokoić. Nie ma przepisu w stylu “30 minut spaceru 3 razy dziennie i potrzeba jest zaspokojona”, bo to może być zależne od psa, a nawet od jego samopoczucia danego dnia. Na to patrzy się z perspektywy czasu i w pewien sposób obserwując psa (jego temperament, cechy rasowe i inne). Też nie można na to patrzeć (znowu) tak sztywno, że jak pies ma minimalny brak w jakiejś potrzebie to od razu będą problemy. Problemy związane z brakami potrzeb to pewien efekt długotrwałych zaniedbań w jakiejś strefie życia psa. Jak masz tydzień grypę i zminimalizujesz spacery to się nic zazwyczaj nie stanie.
Jak zawsze wszystko wydaje się trudne i skomplikowane, ale trzeba trochę iść na intuicję. Nie musi być wszystko idealnie, ale warto, żeby wszystkie te potrzeby były zaspokojone w zadowalającym stopniu. I jeszcze – to nie jest tak, że braki w potrzebie bezpośrednio powodują, że Twój pies wyrywa się i ciągnie do innych psów. Braki w potrzebach powodują ogólne obniżenie się nastroju Twojego psa i zwiększają ilość stresu w jego życiu, a to już pośrednio powoduje lub jest jednym z czynników, które wpływają na zachowanie Twojego psa w sytuacjach, które nie są dla niego komfortowe.
Dobra, ale co robimy? Prosta sprawa.
Potrzeba eksploracji
W skrócie jest to potrzeba… eksploracji. Nie biegania, nie spacerowania na krótkiej smyczy w mieście, nie aktywności fizycznej. Potrzebę eksploracji realizujemy w parkach i lasach na długiej lince treningowej (10-15 m) albo luzem (jeśli mamy zrobione super solidne przywołanie). Taki spacer powinien być spokojny i wykonywany na psich zasadach. Nie bombardujemy psa poleceniami, nie mówimy do niego dużo, dajemy my prowadzić. Pies w miarę możliwości idzie tam, gdzie chce i tam, gdzie go coś interesuje. My tylko nadzorujemy i ewentualnie zachęcamy do zmiany kierunku, jeśli sytuacja tego wymaga. Nie, nie da się przeprowadzić spaceru eksploracyjnego na smyczy 2m. I tak, trzeba starać się proponować psu różne miejsca w miarę możliwości (jego i naszych – jeśli nasz pies jest lękliwy i czuje się niepewnie w nowym otoczeniu to róbmy tak, żeby czuł się bezpiecznie).
Potrzeba żucia
Psy muszą żuć. Jest to sposób na zabicie nudy, znalezienie trochę rozrywki, odprężenie się i wyładowanie emocji. Naturalne gryzaki, sztuczne gryzaki, zabawki do wypełniania jedzeniem – stosujemy i stosujemy dużo (oczywiście w ramach rozsądku, obserwujemy psa).
Potrzeba socjalna
Psy to zwierzęta socjalne i potrzebują kontaktu. Psy zostały praktycznie stworzone do kontaktu z człowiekiem i tego kontaktu potrzebują. Głaskanie, rozmawianie z psem – to wszystko jest ważne. Bądźmy przy tym mili dla naszego psa. Potrzeba socjalna jest najlepiej realizowana, jeśli pies nas lubi, a my lubimy jego. Tutaj dochodzimy do pewnego problemu, ponieważ specjaliści spierają się czy pies potrzebuje również w ramach tej potrzeby socjalnej kontaktu z innymi psami. Jedni mówią, że tak, inni… że nie. Proponuję kompromis: jeśli znamy fajne psy, które mają fajną relację z naszym to ok – realizujmy ten kontakt. Jeśli nie znamy takich psów to odpuśćmy, bo złe kontakty przyniosą o wiele więcej szkód niż dobre kontakty pożytku. Dodatkowo taka ciekawostka: warto wyznawać zasadę, że obce psy się ze sobą nie bawią (zdarza się to bardzo rzadko). Te wszystkie gonitwy, przewracanie się i tak dalej u obcych psów to nie jest zabawa. Psy też nie muszą “dotykać” innego psa, żeby go poznać. Psy mogą poznawać się na odległość przy pomocy zapachów. Także często lepiej po prostu spacerować w miejscach, gdzie generalnie spacerują psy niż dążyć do bezpośredniego poznawania.
Potrzeba stymulacji umysłowej
Psy to nie tylko mięśnie, a w ich głównym atutem jest ich piękny umysł. Pies potrzebuje rozrywki mentalnej i to w dużych ilościach. Maty węchowe, trening posłuszeństwa, nosework i wiele innych. Wybierz coś fajnego i rób to z psem lub pozwól robić psu samemu (jak wspomniane maty węchowe). Super ważne dla stabilizacji emocjonalnej, budowania pewności siebie, nauki samodzielności, wyciszenia i tak dalej. Im bardziej angażująca aktywność lub im więcej rozmaicenia tym lepiej. Nie rób tylko nosework, rób też maty węchowe i mantrailing. Dodaj do tego posłuszeństwo. Nie zamykaj się tylko na jeden rodzaj aktywności.
Potrzeba zabawy
Psy lubią się bawić. Psy to chyba jedyny (lub jeden z niewielu) gatunek, który bawi się nawet po osiągnięciu dorosłości. Szarpaki, frisbee, aport – to wszystko jest super. I bawmy się razem, bo to buduje dobrą relację między psem i opiekunem.
Potrzeba bezpieczeństwa
Najważniejsze na koniec. Bez poczucia bezpieczeństwa nie ma nic, a żaden trening lub terapia behawioralna nie ma sensu. Co to jest poczucie bezpieczeństwa? Sporo rzeczy, ale można to podsumować “poczucie, że nikt nam nie przywali z zaskoczenia”. Pies potrzebuje czuć pewną stabilność w życiu, tak jak i ludzie. Pies nie może się bać, że stanie się mu krzywda, albo nie dostanie jedzenia albo nie będzie miał gdzie spać. Trudno wyjaśnić jak zaspokoić tę potrzebę, bo to leży u podstaw budowania relacji z psem. Do takich podstawowych elementów, które stanowią poczucie bezpieczeństwa zaliczamy: posiadanie bezpiecznego miejsca do spania (miejsca, w którym pies czuje się rozluźniony i bezpieczny na tyle, żeby tam zasnąć bez obaw, że zaraz zostanie z tego miejsca wyrzucony), stabilność posiłków (pies otrzymuje jedzenie o stałych porach, dzięki czemu wie, kiedy może się ich spodziewać) oraz brak bólu (tak z ręki opiekuna jak i generalnie. Jeśli wszystko psa boli z powodu choroby to nie będzie czuć się moim zdaniem bezpiecznie, a jak będzie bał się kary fizycznej od człowieka to również niezbyt przyjemna sytuacja).
Ja wiem, że obecnie raczej już metody wychowawcze polegające na biciu psa wyszły z użycia, ale warto o tym wspominać. Tak, rzucenie w psa kapciem, żeby przestał szczekać również wpływa na zmniejszone poczucie bezpieczeństwa. Na poczucie bezpieczeństwa wpływają też takie detale, o których często nie myślimy. Na przykład częste przeszkadzanie psu jak chce odpocząć (zaczepianie, głaskanie, przytulanie, cmokanie do niego i generalnie zawracanie mu tyłka – pies też powinien mieć prawo do chwili w ciszy) albo generalnie zazwyczaj dzieci tak robią, że mocno osaczają psa i nie dają mu żadnej przestrzeni osobistej.
Budowa zaufania z psem
To ciężki temat, bo tak głęboki jak sam problem. Często dużą częścią problemu z wyrywaniem się psa i ciągnięciem do innych psów są problemy na tle lękowym lub jakaś niepewność i obawa w stosunku do bodźca (innego psa, rowerzysty, biegacza itd). Warto zadać sobie pytanie “jeśli nie chcę, żeby pies wyrywał się do innych psów to co chcę, żeby robił zamiast tego?”. Alternatywą jest, żeby pies zamiast się wyrywać to był przy nas, czyli przy swoim opiekunie. I tu wchodzi kwestia zaufania.
Jeżeli pies znajduje się w sytuacji, która go z jakiegoś powodu stresuje (nie czuje się pewnie lub boi się) to ma dwa rozwiązania:
- rozwiązać problem samodzielnie (rzucać się na innego psa)
- pozwolić rozwiązać problem opiekunowi
Do pierwszego pies może albo prezentować zachowanie, które dla nas jest problemowe (warto tu mocno podkreślić: zachowanie jest problemowe dla opiekuna, z punktu widzenia psa jest uzasadnione i całkiem dobre, jeśli zazwyczaj działa). Do tego drugiego trzeba zaufania. Jeśli pies czuje się zagrożony to musiałby ufać opiekunowi, jeśli miałby mu powierzyć swoje samopoczucie w danej sytuacji. Tutaj też taka uwaga: alternatywnym zachowaniem może być to, że pies po prostu nie wyrywa się do innego psa tylko go omija – ktoś może powiedzieć, że to rozwiązanie z kategorii “samodzielne”, ale moim zdaniem też wymaga zaufania.
Samodzielne byłoby bez smyczy, czyli luzem – tutaj też warto zauważyć BARDZO ważną rzecz, że w 99% przypadków psy z “agresją smyczową” nie prezentują problemowego zachowania bez tej smyczy. Z tego powodu uważam, że niezbędne jest zaufanie do opiekuna, aby pies omijał innego psa kiedy jest na smyczy, bo musi nam ufać, że mu na to pozwolimy (w końcu to opiekun ma pełną kontrolę nad psem dzięki istnieniu smyczy).
Jak budować zaufanie z psem? Trudne pytanie. W skrócie: przez prezentowanie psu spokojnego i przewidywalnego zachowania, które potwierdzone jest wspólną historią opiekuna z psem rozłożoną w danej jednostce czasu. Dla ułatwienia: moim zdaniem budowanie zaufania polega głównie na tym, że w ciągu kilku wspólnych lat pies nauczył się, że nie zrobimy mu krzywdy, a raczej w przewidywalny sposób jesteśmy źródłem pozytywnych emocji. Nie musi to być kilka lat – może być kilka miesięcy, dużo zależy od psa.
Pies musi wiedzieć, że jeśli jest na smyczy to w razie czego nie wykorzystamy swojej kontroli nad psem w taki sposób, który byłby dla niego niekorzystny. No, ale to łatwo tak pisać. Zaufanie to skomplikowana sprawa i często obejmuje sporo aspektów wspólnego życia. Przykładowo dobrym sposobem na budowanie zaufania jest paradoksalnie pozwalanie psu na bycie psem. Stosowanie wzmocnienia pozytywnego (nagród) zamiast kar. Również dobrym sposobem jest pokazanie w pewien sposób psu, że pies też ma jakąś kontrolę nad swoim życiem.
Dużym problemem współczesnych psów jest to, że ciągle są kontrolowane. Człowiek cały czas wymaga od psa i komunikuje się głównie przy pomocy komend (siadaj, leżeć, czekaj, zostaw). Psy potrzebują więcej samodzielności, ponieważ poczucie sprawczości daje ogromną moc i pewność siebie dla psa. Pies postawiony w sytuacji stresowej powinien wiedzieć, że nie jest tylko biernym odbiorcą sytuacji, a jej aktywnym elementem i również ma tu coś do powiedzenia. Przykładowo: zastanawialiście się kiedyś czy nasz pies wyrywający się do innego psa na smyczy jest w ogóle świadomy tego, że może po prostu od tego psa odejść? Niby logiczne, ale czy na pewno? W końcu pies często nawet w swoim domu nie może się poruszać normalnie, bo zaraz ktoś krzyknie “cicho, siad!”. A spacery w sumie tylko przy nodze i na krótkiej smyczy. Gdzie tu pole do manewru?
Tutaj też uwaga: dużo zależy od psa. Niektóre psy potrzebują odwrotnego rozwiązania – większego poczucia kontroli od opiekuna. Niektóre psy polegają na człowieku i będą ufać, że opiekun “wie najlepiej”, to ściąga pewne poczucie odpowiedzialności za sytuację z psa, kiedy nie musi on sam się zastanawiać co zrobić ze stresującym bodźcem. Jak zawsze – każdy pies jest inny, trzeba obserwować i próbować co działa na naszego psa najlepiej.
Sposób na odreagowanie emocji
Wiele psów w sytuacji stresującej potrzebuje sposobu na odreagowanie emocji. Jeśli nie zaproponujemy takiego sposobu psu to on znajdzie własny – na przykład wyrywając się i ciągnąć na innego psa, a potem na smycz lub na opiekuna. Obserwujmy co nasz pies lubi, bo większość psów samodzielnie prezentuje takie zachowania odreagowujące, które lubi. Na przykład jeśli Twój pies po sytuacji stresującej rzuca się na smycz to może warto brać ze sobą na spacery szarpak? I wtedy jak widzimy, że pies szuka na czym się wyżyć to możemy mu ten szarpak proponować. Po jakimś czasie pies będzie wiedział, że jest specyficzny przedmiot, na który może przelać swoje emocje.
Co jeszcze może być metodą na odreagowanie emocji?
- węszenie – wiele psów w sytuacji stresującej węszy w trawie, możemy to wykorzystać i rzucić psu kilka przysmaków na ziemię (uwaga: działa tylko przy niskim poziomie emocji, kiedy emocje wyjdą poza pewien poziom to psy zazwyczaj tracą jakiekolwiek zainteresowanie jedzeniem)
- żucie – niektóre psy po sytuacji stresującej będą szły po przykładowo patyk i będą go gryźć, bo gryzienie działa bardzo odstresowująco. Też warto to wykorzystać i zaproponować psu gryzak
- kopanie – kopanie to również dobra metoda na odreagowanie, która jest chętnie stosowana naturalnie przez psy. Warto psu na to pozwolić, ale trudno samemu to psu zaproponować, więc warto spróbować zabawek
- kontakt socjalny – jeśli mamy dobry kontakt z psem (lub nasz pies po prostu ma silną potrzebę kontaktu socjalnego) to może sam podchodzić do nas w sytuacji stresującej. Dla takiego psa wsparcie opiekuna będzie bardzo ważne. Tutaj trzeba jednak dobrze znać naszego psa. Zdarzają się jednak psy, którym wystarczy delikatny dotyk opiekuna podczas wyrywania się na smyczy, aby pies przerwał to zachowanie i się trochę uspokoił. Jednak tutaj trzeba ostrożnie (bo niektóre psy wręcz szybko przekierują się i mogą wyżyć się na opiekunie lub być zaskoczone dotykiem i zareagować zbyt fizycznie) i dużo zależy od naszej relacji z psem. Obserwujmy psa, czy przy mniejszym stresie (może nie akurat podczas wyrywania się do innego psa, ale przy czymś co niepokoi psa, ale nie powoduje gwałtownej reakcji)
Sumowanie się negatywnych emocji na spacerze
W czym pomoże odreagowanie emocji i jak to stosować na spacerze? Warto wiedzieć jak działają emocje psa podczas spaceru. Naturalnie wszystko zależy od przyczyn (dlatego tak trudno objąć wszystkie obszar przy rozwiązaniu tego problemu, bo praktycznie wszystko “zależy od”), ale stosunkowo rzadko jest tak, że wychodzimy z psem i nagle naszemu psu włącza się “agresja smyczowa”.
Zazwyczaj jest tak, że pies mija biegacza, widzi jakiegoś psa w dalszej odległości, spacerujemy sobie, a potem bum – wyrywa się nagle na losowego maltańczyka. Jest to związane zazwyczaj z pewnym sumowaniem się emocji (lub stresorów) na spacerze. Wychodzimy z domu i pies jest spokojny, ale pobudzony samym spacerem. Widzi biegacza (a biegacze akurat trochę przerażają naszego psa) i poziom stresu się delikatnie podniósł. Widzimy, że pies się otrzepał (otrzepywanie się to też sposób na odreagowanie emocji) i idziemy dalej. Potem był widoczny pies, ale daleko, mimo to nasz pies nie czuje się zbyt pewnie i stres znowu w górę. Na spacerze zdarzyło się jeszcze kilka stresorów (jakiś kot, ptaki, dzieci) i w końcu pies wybuchł na biednego maltańczyka.
Tutaj uwaga: nie zawsze chodzi o negatywne emocje, czasami to po prostu emocje. Nie chodzi o to, że nasz pies wszystkiego się boi, bo czasami “agresja smyczowa” jest też wynikiem generalnego nadmiaru pobudzenia i nasz pies znalazł sobie w tym innym psie taki sposób na odreagowanie. Z tego powodu warto na spacerze stosować regularnie te metody na odreagowanie. Przykładowo jak widzimy, że jakaś sytuacja wywołała większe emocje w naszym psie to zaproponujmy mu szarpak lub zróbmy przerwę pod drzewem, gdzie nasz pies może sobie pożuć zabawkę lub pokopać dziurę.
Dłuższa przerwa od bodźćów
Tutaj jest taki problematyczny element, który nie każdemu się spodoba. Bardzo często, szczególnie jeśli nasz problem trwa długi okres czasu (powyżej roku) to nasz pies wpada w taki automatyczny schemat. Pies już nie pamięta dlaczego dokładnie rzuca się na te psy, pamięta tylko, że tak robi i to mu się wkręca, a wtedy to zachowanie jest samowzmacniające. Trudno znaleźć rozwiązanie, jeśli zawsze pierwszą myślą psa jest taka właśnie wgrana reakcja. Czasami zaczyna się od głupoty. Jakiś pies zaczyna się drzeć na naszego, nasz się wkurza i wyskakuje do niego trochę mocniej – ten drugi pies się zamyka i ucieka. I w ten sposób potem za każdym razem jak jakiś pies szczeka na naszego to nasz się rzuca w nadziei, że znowu zadziała. Potem generalizuje to zachowanie na inne rzeczy – nie tylko chce już uciszyć innego psa, ale też żeby sobie poszedł. I tak dalej i tak dalej aż w końcu mamy psa, którego podstawową reakcją na innego psa jest wyrywanie się i ciągnięcie.
Z tego powodu ogromną pomocą przy tego typu problemie jest zrobienie sobie przerwy i to długiej (dużo zależy od psa, ale moim zdaniem minimum to pół roku). Dawniej twierdzono, że wyuczone zachowania (i związane z nimi połączenia w mózgu) nie wygasają, więc nie da się ich zmniejszyć. Jednak obecnie już często się stwierdza, że połączenia w mózgu nie tylko mogą, ale wręcz rzeczywiście wygasają. W skrócie: jeśli zrobimy tak, żeby nasz pies przez długi czas nie wyrywał się do innych psów to w końcu oduczy się tego nawyku. I często to naprawdę działa.
Wiele zachowań psów jest nawykowych i psy się nad nimi nie zastanawiają, bo nie trzeba zmieniać czegoś co działa. Jeśli zmienimy psu otoczenie to ta nawykowa reakcja ulegnie dużemu osłabieniu, co w połączeniu z innymi elementami planu terapii behawioralnej pozwoli na zastąpienie dawnej reakcji nową, lepszą.
I tutaj jest problem, bo jak uniemożliwić psu prezentowanie psu bieżącego zachowania? Tak naprawdę rozwiązanie jest jedno – przestać chodzić na miejskie spacery i unikać w ogóle miejsc, w których znajdują się psy. Oczywiście nie zawsze jest to łatwe, ale zostaje nam zmienić miejsce spacerowe lub jeśli nie mamy takiej możliwości (mieszkamy w centrum) to trzeba pakować psa do samochodu i jeździć z nim do lasu lub opuszczone parki. Im mniej negatywnych interakcji z innymi psami tym lepiej. Alternatywnie możemy chodzić z psem na długiej lince, bo jak wcześniej wspomniałem – wiele psów nie prezentuje zachowania “agresji smyczowej” bez smyczy i często podobnie nie ma problemu na długiej lince.
Naprawdę polecam to rozwiązanie. Wiem, że nie jest łatwo, ale warto, naprawdę warto. Odkręcenie schematu, który wgrał się psu jest bardzo trudne w inny sposób. Negatywne sytuacje mocno odciskają się na umyśle i bez dłuższej przerwy od tego typu bodźców ciężko jest wyrobić w psu alternatywne zachowanie. Nie mówię, że się nie da, ale może być trudno. Tutaj dużo też zależy od przyczyn – jeśli nasz pies tak naprawdę panicznie boi się innych psów i zachowanie jest spowodowane lękiem to dłuższa przerwa sama w sobie nie pomoże, bo wgrany schemat nie jest jedynym czynnikiem i nie wyleczy lęku. Jednak jeśli w trakcie przerwy będziemy pracować nad zaufaniem i innymi elementami to może się okazać, że jak po 6 miesiącach wyjdziemy na spacer to nasz pies nadal będzie się bał, ale na widok innego psa po prostu zakomunikuje nam, że chce iść w inną stronę i nie chce konfrontować się z tym psem.
Tak naprawdę o to nam chodzi, o to, żeby pies był bardziej otwarty na alternatywne zachowania i w całym tym problemie zależy nam na tym, aby nauczyć psa, że w ogóle są alternatywne zachowania i też żeby nauczyć siebie jaki jest nasz pies i jak my powinniśmy postępować. Bo wielu opiekunów stosuje trochę takie rozwiązanie frontalne. W sensie problem sprowadzają do “mój pies ma problem z innymi psami” i wtedy rozwiązują go poprzez jeszcze większy kontakt z innymi psami w nadziei, że pies się w jakiś sposób do tego przyzwyczai. To tak jak osobę, która boi się pająków zmuszać do kontaktu z pająkami.
Stosowanie długiej linki
Tutaj takie krótkie wtrącenie – czasami (a w sumie bardzo często) główną przyczyną problemu psa na smyczy jest właśnie istnienie smyczy. Jest to spowodowane tym, że pies nie jest pewny innych psów, a tę niepewność potęguje ograniczenie powodowane przez smycz. Jak pies jest luzem to jeśli nie chce podchodzić do innego psa lub się go boi to po prostu może odejść – nie musu podchodzić. Jednak na smyczy często nie ma takiej możliwości. Warto spróbować i zobaczyć jak nasz pies zachowuje się na długiej lince.
Tylko tutaj trzeba mieć dobre umiejętności pracy z linką (umieć dobrze ją zwijać i jednocześnie dać psu luz, a z drugiej strony umieć szybko przejąć kontrolę w razie konieczności) i mieć też pewną kontrolę nad swoimi emocjami. Zaufanie idzie w dwie strony – pies musi ufać nam, a my psu. I to też jest trudne dla wielu opiekunów. Jak wcześniej wspomniałem, negatywne emocje mocno odciskają się na umyśle. Jeśli pies nam wyskoczył kiedyś na rowerzystę to będąc na długiej lince i widząc rowerzystę możemy nawet nieświadomie przyciągać do siebie psa w obawie, że znowu wyskoczy. Pamiętajmy, że bezpieczeństwo innych jest najważniejsze i dlatego nie “testujmy” psa w ciasnych, miejskich warunkach.
Pójdźmy do parku i najpierw sprawdzajmy jak pies zachowuje się przy psach i rowerzystach w odległości 100 metrów, potem 60, 40, 20 i tak dalej.
Fajny spacer i mniej stresu
Czasami bywa też tak, że źle interpretujemy zachowanie naszego psa. Bierzemy smycz i nasz pies po nas skacze, więc myślimy “cieszy się na spacerek”, potem wychodzimy z mieszkania i nasz pies ciągnie, cały czas nastawia uszy, zmienia kierunki i jest super czujny, a jak wracamy do domu to pada spać. Zadowolony opiekun myśli “no, super spacer, widać, że się zmęczył”. I fajnie, tylko, że czasami ten pies wcale się nie cieszył. Człowieku, on walczył o przetrwanie! Na sam widok smyczy już aż z nerwów go ściska, bo wie, że będzie spacer. Na zewnątrz wszystko przerażające i straszne. Jakieś wielkie kundle biegają luzem i znienacka doskakują, jakieś wielkie machiny przejeżdżają obok, mali ludzie krzyczą na jakimś placyku – koszmar. Trzeba być czujnym, bo praktycznie śmierć czyha za każdym rogiem.
I to jest taka trochę kumulacja rzeczy, o których pisałem wcześniej. Bo naturalnie są psy, które po prostu są bardzo lękliwe i do tego niesocjalizowane za szczeniaka – wtedy cały świat jest wrogiem. Wtedy jednak zakładam, że to całkowicie inny problem i w tym przypadku agresja smyczowa występuje rzadko (bo pies jest zbyt lękliwy, żeby startować sam do innego psa) lub nawet jak występuje to jest najmniejszym z Twoich problemów. Jednak czasami ten stres jest wynikiem różnych braków i problemów. Pies jest niewyspany, bo w domu dziecko nie daje mu spokoju, boli go łapa z powodu dysplazji, od miesięcy nie był na spokojnym spacerze i tylko chodzi na króciutkiej smyczy, gdzie pies regularnie jest korygowany i przyciągany do siebie. Jest niefajnie, nieprzyjemnie i w ogóle z punktu widzenia psa – do dupy.
Czasami wydaje mi się, że w internecie oraz psich mediach za dużo się mówi o konieczności spacerów, a prawie wcale o tym, jak te spacery powinny wyglądać. Za dużo skupiamy się na przetruchtanych kilometrach, a za mało na jakości spaceru. Z tego powodu ważne są te spacery eksploracyjne, o których napisałem wcześniej. Ważny jest komfort psa i świadomość, że spacer jest dla niego i jego potrzeb.
Drugi aspekt to ogólny poziom stresu, który jest u psa z problemem na smyczy bardzo ważny. I to jest jest jakaś kumulacja rzeczy, o których napisałem wcześniej – te wszystkie potrzeby, sposoby na odreagowanie, bezpieczne miejsca i tak dalej, to wszystko ma na celu ustabilizowanie psa emocjonalnie i uspokojenie go. Jak pies jest ogólnie spokojny to łatwiej mu stawiać czoła pomniejszym stresorom w trakcie dnia codziennego. Tutaj też trzeba pamiętać, że są psy generalnie reaktywne, które mają tzw. krótki zapalnik – to specyficzna sytuacja. Jednak bez względu czy nasz pies jest spokojniejszy czy bardziej nerwowy to i tak trzeba realizować ten plan stabilizacyjny.
Przyzwyczajanie do bodźców
Będę się powtarzał – to wszystko to są możliwe rozwiązania lub elementy całego programu terapii behawioralnej dla psa, który wyrywa się i ciągnie do innych psów (w skrócie: agresja smyczowa lub lękowa). Czasami wystarczy zrealizować jeden element, a czasami je wszystkie. Wszystko zależy od przyczyn problemu i braków w życiu naszego psa. Wracając do tematu – często warto zastosować metodę związaną z przyzwyczajaniem do bodźców. Czasami nazywa się to przeciwwarunkowaniem lub odwrażliwianiem. Powstała też opatentowana metoda BAT, która w dużej mierze właśnie na tym polega.
Jak więc to robimy w przypadku psa, który ma taką reaktywność na smyczy lub generalnie wyrywa się do innych psów? Przede wszystkim:
- w spokojnych warunkach z małą ilością dodatkowych rozproszeń
- w dużej odległości od bodźca
W skrócie (bo o tych technikach i metodach można napisać książki) idziemy do dużego, spokojnego parku i zapraszamy tam “pozoranta”. Pozorant to inny bodziec (w naszym przypadku rowerzysta, biegacz, inny pies lub cokolwiek do czego nasz pies się wyrywa). Stawiamy tego pozoranta (jeśli to pies to wiadomo, że musi być ze swoim opiekunem) w dalekiej odległości od naszego psa i obserwujemy. Musimy znaleźć taki dystans, gdzie nasz pies zachowuje się dobrze, ale jednocześnie widzi pozoranta. Często nawet możemy zacząć z naprawdę dużej odległości. I generalnie sobie spacerujemy. Co jakiś czas w miarę możliwości psa robimy ten spacer, ale w mniejszej odległości. I to tak w skrócie wygląda. Chodzi o to, aby pokazać psu, że można spacerować inaczej, nawet jeśli gdzieś tam jest pies.
Ważne wskazówki:
- nie dążymy do spotkania psa z pozorantem. Nie chodzi nam o to, że chcemy nauczyć psa podchodzenia do innego psa. Chcemy właśnie pokazać naszemu psu, że te inne psy tam sobie istnieją gdzieś, ale nie muszą mieć wpływu na naszego psa
- nie śpieszmy się. Nasz pies dobrze widzi innego psa nawet z kilkuset metrów, więc zaczynajmy z dużej odległości. Trzeba to robić naprawdę wolno i dobrze obserwować swojego psa. Nie mamy go stresować, chcemy jak największego spokoju. To nie ma być wyzwanie ani wystawianie psa na ten stresujący bodziec. To ma być tylko spokojny spacer, gdzie jakimś odległym jego elementem jest obecność innego psa (lub rowerzysty, biegacza), który nie ma na ten spacer wcale wpływu
- idealnie jakbyśmy mieli znajomego pozoranta, który będzie z nami współpracował. Jednak czasami jest to trudne. Alternatywnie możemy w pewien sposób aranżować takie sesje przez dobrą organizację spaceru. Na przykład wiemy, że w danym parku czasami spacerują psy. Wtedy jeśli park jest duży to możemy spacerować z naszym psem po obrzeżu tego parku, gdzie już nikt nie chodzi. Może w naszym mieście jest plac zabaw dla psów? Absolutnie tam nie wchodź, ale możesz spacerować ze swoim psem w dużej odległości od parku
Czasami mówi się o spacerach równoległych i powiedzmy, że to jest w takim dużym uproszczeniu właśnie taki spacer równoległy, ale w bardzo dużej odległości od siebie. Tak, że każdy pies spaceruje tak naprawdę osobno.
Nauka odpuszczania
Jak psy chodzą luzem i chcą się wyminąć to robią to po naprawdę dużym łuku. Generalnie jest tak, że psy mają inną percepcję otoczenia niż człowiek. W takim sensie, że dla człowieka 3 metry to szeroki chodnik i jest sporo miejsca, żeby psa wyminąć. Dla naszego psa to dystans mocno intymny i często niekomfortowy, żeby tak blisko znaleźć się obcego psa. Czy nasz pies wie, że będąc na smyczy może nie wchodzić w interakcję z innym psem? Często nie, bo opiekunowie w okresie szczenięcym czasami mają tendencję do zapoznawania ze sobą psów, więc dla naszego psa pojawienie się innego psa może być sygnałem, że dojdzie do kontaktu.
Jak zrealizować naukę odpuszczania? Jest sporo sposobów. Moim zdaniem w przypadku omawianego problemu najlepiej po prostu znaleźć taki dystans od innego psa, gdzie nasz pies go obserwuje, ale jeszcze się nie “odpala”. Wtedy staramy się trzymać luźną linkę (bo pracujemy nad tym problemem na lince – przypominam), delikatnie odchodzimy i sugerujemy (nie każemy) lub wręcz proponujemy naszą mową ciała, że za nami jest dostępna przestrzeń, do której nasz pies może się wycofać.
Czasami będzie tak, że nasz pies się nie ruszy i będzie obserwował – to jest jak najbardziej ok. Widocznie nasz pies nie jest jeszcze gotowy odpuścić i nie czuje się bezpiecznie, żeby odwrócić się do bodźca plecami. Może odległość jednak jest za bliska i warto spróbować większej. Starajmy się nie wymuszać wycofania werbalnie lub próbami przekierowania. Nie mówimy poleceń i nie machamy zabawką (zazwyczaj – wszystko zależy od konkretnego psa). Zależy nam na tym, aby pies sam podjął decyzję na zasadzie “ok, ten pies mnie trochę stresuje, więc pójdę w inną stronę”.
Bo to właśnie taka kwintesencja problemu. Często chodzimy z psem na spacer na krótkiej smyczy i jak widzimy psa to opiekun idzie “na czołówkę” i mija tego psa w bliskiej odległości. Nasz pies nie wie, że ma tu jakąś rolę decyzyjną tylko musi zmierzyć się z sytuacją. Zależy nam więc, żeby pokazać psu, że na widok innego psa ma prawo zmienić kierunek lub się wycofać, jeśli dany dystans jest dla niego zbyt stresujący. Większość psów tak naprawdę nie chce witać się z innymi psami ani przebywać z nimi w bliskiej odległości.
Czy trzeba nagradzać takie odejście? Moim zdaniem tak, ale słownie, dlatego tu ponownie ważna jest relacja z naszym psem. To nie ma być szkolenie ani sztuczka – po prostu pokazujemy psu alternatywne zachowania. Możemy go pochwalić za mądre podejście, ale nie powinniśmy (moim zdaniem) tego nagradzać w takim szkoleniowym kontekście. Zazwyczaj sama świadomość, że pies mógł uniknąć stresującej sytuacji jest dla psa wystarczająco nagradzająca (poczucie ulgi to nagroda).
Warto wiedzieć: naturalnie jak wszystko, również odpuszczanie ćwiczymy w dużych odległościach, a potem w miarę zwiększania się pewności naszego psa możemy je powoli zmniejszać. Odpuszczanie to nie tylko rozwiązanie dla psów lękliwych, ale też takich bardziej zafiksowanych na innych psach. Tutaj na przykład nagrodą nie musi być ulga, ale taki pies często przekieruje się sam na alternatywne zachowanie odreagowujące stres. Na przykład będzie patrzał na innego psa, potem na nas i w końcu podejdzie do opiekuna i chwyci za szarpak albo zacznie kopać dziurę, wąchać w trawie lub cokolwiek go stabilizuje. Jak zawsze wszystko zależy od przyczyny problemu i charakteru naszego psa.
W przypadku psa niepewnego będzie to nauka, że pies ma możliwość samodzielnego odsunięcia się od niekomfortowej sytuacji poprzez zwykłe zwiększenie dystansu i pójście w inną stronę. U psa pobudzonego będzie to nauka, że możliwe są alternatywne sposoby na odreagowanie emocji.
Akceptacja problemu i zarządzenie środowiskiem
Opisywany w tym artykule problem nie jest łatwy, szczególnie dlatego, że ma różne przyczyny, ale również poziomy intensywności. Niektóre psy zwyczajnie ciągną na smyczy do innego psa. Inne wyrywają się i szarpią. Jeszcze inne mają bardzo ekstremalną reakcję, gdzie zaczynają rzucać się również na smycz i opiekuna. Jeszcze inne dość szybko zaczynają generalizować zachowanie i reagować również na rowerzystów, biegaczy, samochody lub dzieci. Na pewno nie jest to przyjemna sytuacja dla żadnego opiekuna.
O ile uważam, że z tym problemem można sobie jak najbardziej poradzić, tak czasami może to być niemożliwe. Przykładowo może opiekun jest niepełnosprawny, schorowany lub w zaawansowanym wieku. Być może po prostu opiekun w danym momencie nie ma zasobów fizycznych lub psychicznych, aby poradzić sobie z takim problemem. Są różne sytuacje i okoliczności, często nawet niezwiązane z samym psem, które utrudniają rozwiązanie agresji smyczowej u swojego przyjaciela.
Z tego powodu czasami najlepszym rozwiązaniem jest akceptacja swojego psa i jego problemu. Zresztą jak wspomniałem w artykule, koncepcja “problemu” jest bardzo subiektywna. Problem jest dla opiekuna, ponieważ trudno spacerować z psem, który się zachowuje w ten sposób (pies wyrywa się i ciągnie do innych psów, biegaczy i rowerów). Jest to po prostu niekomfortowe fizycznie, szczególnie w przypadku większych psów, które trudno utrzymać. O ile z perspektywy psa również prawdopodobnie nie jest to wygodne (w końcu jest ograniczany przez smycz, często szarpanie się może być bolesne ze względu na nacisk obroży lub szelek w trakcie ciągnięcia), tak samo zachowanie jest usprawiedliwione, ponieważ jest realizowane zazwyczaj w jakimś celu.
Niektórzy są mniej czuli na słowa, inni bardziej. Być może zamiast określać psa agresywnym lub problematycznym lepiej postrzegać to w inny sposób? Zamiast określać psa “problemem” możemy sformułować to tak:
- mój pies reaguje gwałtownie na inne psy
- mój pies czuje się niepewnie w obecności innych psów
- mój pies ma problem z innymi psami
Ja wiem, że to tylko słowa i osobiście nie mam z tym problemu i uważam, że ludzie po prostu lubią nazywać rzeczy, po prostu określenie tego zaburzenia behawioralnego “agresją smyczową” jest nie do końca trafione. Natomiast są osoby wrażliwsze, które sens słów w pewien sposób przerzucają na rzeczywistość. Dlatego jeśli określenie “agresja smyczowa” ma powodować pogorszenie się Twojej relacji z psem, ponieważ nieświadomie będziesz projektować te emocje na psa to być może łatwiej będzie zmienić słowa i określenia niż same emocje. Pies nie jest problemem samym w sobie. Problemem tak naprawdę jest nasza subiektywna ocena danego zachowania.
Czasami trzeba po prostu zaakceptować, że w danym momencie mamy dany problem. Też trzeba zaakceptować, że nasz pies ma pewne cechy charakteru, które mogą powodować, że życie z nim jest takie, a nie inne. Nie można od każdego psa oczekiwać, że będzie cały czas spokojny. Każdy pies ma inny poziom energii i temperamentu. Również trzeba zaakceptować pewne cechy rasowe, które są związane z danym psem. Golden retriever zazwyczaj kocha wodę i noszenie rzeczy w pysku. Psy pierwotne potrafią olewać szkolenie opiekuna i dużo wyć. Terriery polują i kopią dziury. Owczarki niemieckie potrzebują pracy i ćwiczenia z człowiekiem.
Jednak sama akceptacja to tylko jeden element. Ważne jest zarządzenie środowiskiem psa, którego zachowania chcemy zaakceptować (chwilowo lub na dłuższy czas). Jeśli Twój pies wyrywa się i ciągnie na smyczy, skacze na rowerzystów lub biegaczy, ma agresję smyczową lub lękową to co możesz dla niego zrobić, aby Wasze wspólne życie miało nadal wysoką jakość, a jednocześnie nie stanowić bezpieczeństwa dla innych osób? Mamy głównie dwie możliwości:
- zorganizowanie pory spaceru w taki sposób, aby zminimalizować ryzyko spotkania innych psów, rowerzystów, biegaczy – być może lepiej wychodzić wcześnie rano?
- zmienić miejsca spacerowe w taki sposób, aby zminimalizować ryzyko spotkania wyżej wymienionych – może lepiej zabrać psa samochodem na dwa dłuższe spacery niż trzy krótsze?
Jeśli nie mamy możliwości poradzić sobie z problemem to tak zarządzajmy środowiskiem (porami i miejscami spacerów), aby minimalizować ryzyko pojawienia się problemu. W końcu pies nie może wyrywać się do biegaczy, jeśli chodzimy tam, gdzie nie ma biegaczy, prawda?
Z agresją smyczową u psa można sobie poradzić
Rozumiem, że problem z agresją smyczową jest poważny i wielu opiekunów pisze do mnie z prośbą o pomoc. Najważniejsze jest zrozumienie swojego psa i określenie jak najdokładniej przyczyn problemu, bo to jest właśnie w tym najbardziej istotne. Jeśli ktoś czytał bloga lata temu to na pewno wie, że Legion miała bardzo mocny problem z agresją smyczową i to w takiej najbardziej ekstremalnej opcji. Teraz? Nie określiłbym jej jako psa, który ma taki problem.
Przykładowo niedawno mieliśmy spacer, gdzie Legion spokojnie przeszła obok dziecka na rowerze, kiedy po drugiej stronie były za płotem psy. Następnie w trakcie tego samego spaceru minęła innego psa, który również szedł na smyczy. Spojrzała na niego tylko krótko i poszła dalej. I to wszystko na dłuższej smyczy (ja preferuję stosowanie smyczy około 5m). Czy czasami na spacerze pojawiają się sytuacje, że Legion zareaguje gwałtowniej? Oczywiście, że tak – zawsze jest taka możliwość i dotyczy to nawet najbardziej spokojnego psa. Czasami spotka się wyjątkowo niemiłego psa (najgorsze są takie, co same teoretycznie nic nie robią, ale wzrokiem pokazują takiego “faka”, że większość psów pęknie i się do takiego wyrwie), albo super specyficznie ubranego człowieka. Czasami ktoś jest po alkoholu i zachowuje się niestandardowo. Raz spotkaliśmy policję na koniach. Po prostu czasami tak jest.
Jednak naprawdę da się sobie z tym poradzić. U nas przede wszystkim działało połączenie wielu różnych elementów. Zaspokojenie potrzeb psa (szczególnie w przypadku owczarka niemieckiego tych umysłowych) poprzez dużo zabaw węchowych (szczególnie u nas sprawdziły się maty węchowe, które Legion uwielbia), danie psu więcej przestrzeni (spacery na długiej lince, a w mieście na dłuższej smyczy) i przekierowanie psa na inne sposoby odreagowania. Legion bardzo lubi frisbee, więc zabieranie go na spacer bardzo nam pomaga. Jeśli widzę, że Legion coś wyjątkowo niepokoi to wystarczy rzucić jej dysk kilka razy i od razu widać poprawę.
Podsumowanie – Pies wyrywa się i ciągnie do innych psów
To prawdopodobnie najdłuższy wpis, jaki kiedykolwiek pojawił się na tym blogu. Ponad 8000 słów, co daje nam około 22 stron formatu A4. Starałem się jak najbardziej wytłumaczyć problem, jego przyczyny i możliwe rozwiązania. Mam ogromną nadzieję, że artykuł okaże się dla kogoś pomocą. Moim zdaniem nie ma nic smutniejszego niż niefajne życie z psem. Chciałbym, aby każdy czerpał wyłącznie radość i szczęście ze wspólnych interakcji z psiakiem, a nie smutek i frustrację. Naprawdę warto popracować z psem i postarać się rozwiązać wspólne problemy.
Czy jest trudno? Wymaga to czasu i zaangażowania? Niestety tak, ale warto. Nie ma magicznych rozwiązań i nie powinniśmy szukać czegoś, co nie istnieje. Wiem, że prezentowane tu rady mogą być dla wielu trudne lub nieprzyjemne, jestem tego świadomy. Jednak moim zdaniem nie ma innego sposobu niż powolna, metodyczna praca z psem, która opiera się na zaspokajaniu jego potrzeb, wspólnej komunikacji oraz budowaniu zdrowej, pozytywnej relacji i zaufania.
Życzę wszystkim powodzenia w pracy ze swoim psim przyjacielem!