Dzisiaj o tym jak zwiększyły się oczekiwania wobec psa wraz z postępem technologicznym i dostępem do internetu. Stare dobre czasy – chyba każdy ma taki moment w życiu, do którego lubi wracać myślami. Ja, chociaż nie miałem w młodości swojego psiaka, lubię wracać do czasów, kiedy każdy pies był fantastyczny i najlepszy. Teraz sporo się zmieniło i z relacji wielu osób można dojść do wniosku, że psy się teraz ”zepsuły” – są coraz gorsze. Nie słuchają, są agresywne i w ogóle najgorsze.
Jednak czy naprawdę tak jest? Czy to psy stały się gorsze, a może to jednak zwiększyły się oczekiwania wobec psa w dzisiejszych czasach? O tym będziemy teraz rozmawiać :)
Zwiększone oczekiwania wobec psa – psy są najgorsze!
Czytając różne materiały w sieci naprawdę można dojść do wniosku, że psy są coraz gorsze. Wiele osób porównuje swoje obecne psiaki z tymi z ”dawnych lat” – snują wtedy piękne historie w stylu:
”Mój Reks to był najlepszy pies! Rano mnie budził, przynosił kapcie, a potem robił mi jajecznicę z bekonem – piękne czasy! Wspominałem już, że w wieku 3 lat nauczył się jeździć samochodem i woził mnie do pracy? Pamiętam jeszcze, że bohatersko uratował mnie przed rabusiem w banku, którego bez problemu obezwładnił i przekazał w ręce policji! Cudowny pies! A ten mój Max teraz to nic, nawet prostego SIAD nie potrafi i tylko sika wszędzie. Nie wiem co teraz z tymi psami – to Ci hodowcy na pewno tak je psują, ja już swoje wiem. Reksa miałem normalnie z giełdy za flaszkę i nie było problemu, a teraz za byle psa chcą dwie wypłaty!”

Najlepsza fota EVER :D Levi to taki typowy gimbus :)
I wielu rzeczywiście w to wierzy, że kiedyś psy były jak z filmów – mądre, bohaterskie i lojalne, a teraz to taka namiastka psa bez ikry i charakteru. Warto jednak się zastanowić, czy to naprawdę wina jakiegoś większego bytu, hodowców lub ewolucji, a może jednak trochę taka jakby nasza? Może pies nie ma czasu wyrabiać charakteru, jeżeli cały jego dzień składa się z ciągłych treningów posłuszeństwa i agility? Może pies nie potrafi już myśleć za siebie, jeżeli non stop ćwiczymy go w bezbłędnym wykonywaniu naszych poleceń?
Moim zdaniem bardzo duży udział w tym, że nasze oczekiwania wobec psa się zwiększyły ma dostęp do internetu. Siedzimy przed komputerami i czytamy te idealne blogi, gdzie idealni przewodnicy ćwiczą swoje idealne psy, które potrafią wykonywać nawet najbardziej skomplikowane polecenia. Trochę głupio wtedy jak nasz szczeniak nie potrafi nawet głupiego siad, nie?
Zwiększone oczekiwania wobec psa – czasy internetu
Nie wiem jak Wy, ale ja nie pamiętam, aby ktoś w dawnych czasach trenował swoje psy, a jednak każdy potrafił ”pakiet podstawowy”, czyli łapa, daj głos, siad, leżeć, turlaj się i tym podobne. Może jacyś fanatycy znali metody szkoleniowe, ale zwykłe osoby na osiedlu nie miały o tym pojęcia. Nikt nie siedział z przysmakami i nie robił psu konkretnych treningów, a jednak psisko szybko łapało takie rzeczy.
Teraz? Teraz nauka samego ”siad” dzielona jest na wiele etapów – najpierw siadanie za sam przysmak, potem podkładanie komendy z przysmakiem i na końcu powolne usuwanie przysmaku. I to tylko w mieszkaniu, bo wiadomo, że na spacerze trzeba wszystko od nowa – w końcu dodatkowe rozproszenia to dla psa ciężka sprawa i trzeba wszystko powoli.

Legion jak zawsze majestatyczna – ona ma mało ”głupkowatych” zdjęć :)
I w sumie jak się tak porówna dawne psy z dzisiejszymi to rzeczywiście można dojść do wniosku, że nasze psy są trochę głupie. Psy sprzed 20 lat uczyły się wszystkiego bardzo szybko, a nawet skomplikowane rzeczy przychodziły im stosunkowo łatwo. Każdy pies lubił się szarpać, aportować, przynosić rzeczy, dawać łapę. Dzisiejsze psy? Trzeba szukać im motywacji – jedne na smaczek, inne tylko na zabawy. Jak chcemy, żeby aportował to trzeba psu wyrabiać ”drive” na zabawkę. Koniecznie wszystko metodami pozytywnymi, bo inaczej nasz pies od razu straci do nas zaufanie.
I ponownie – czy to nie jest tak, że teraz za bardzo ”pieścimy” się z tymi psami i sami robimy z nich takich idiotów? Oglądamy w internecie te fantastyczne wyniki – zwycięstwa na wystawach, pierwsze miejsca na canicross, najlepsza punktacja na agility i obedience. W internecie wydaje się, że każdy pies jest lepszy od naszego. Zdolniejszy, szybszy, mądrzejszy i bardziej posłuszny. Każdy chodzi przy nodze, robi ”siad” automatycznie po lekkim machnięciu ręką i tak dalej.
W sumie nic dziwnego, że na tle takich geniuszy nasze psy wydają się bardzo, ale to bardzo przeciętne. Wiele osób więc stara się jeszcze bardziej. Zapisują się na kolejne szkolenia i wypełniają psu dzień jeszcze większą ilością ćwiczeń. Jak pupil nie polepsza wyników lub nie łapie jakiegoś polecenia to się irytujemy i frustrujemy, a to prowadzi do jeszcze gorszych rezultatów. Finalnie dochodzimy do wniosku, że to wina hodowców, bo psy są coraz głupsze…

Levi ma za to same głupkowate :D
Zwiększone oczekiwania wobec psa – spokojnie
Muszę przyznać, że mieliśmy tak samo jak wielu z Was. Legion była naszym pierwszym psem i chcieliśmy, żeby wszystko było idealnie, a ona była najlepszym możliwym psem. Czytaliśmy masę artykułów w internecie, poradników, materiałów o ćwiczeniach i wszelkie ciekawe teksty, na które trafiliśmy.
Od pierwszych dni zaczęliśmy ćwiczenia posłuszeństwa, kontrolowaliśmy psa na każdym etapie, chodziliśmy do psiego przedszkola, a potem zapisywaliśmy się na kolejne ćwiczenia. Były treningi biegania, nosework, tropienie i tak dalej. Poddaliśmy się pewnej internetowej presji, że z psem TRZEBA coś robić i pies MUSI mieć pewne pakiet zdolności oraz umiejętności.
Jak coś nam nie wychodziło to była ogromna frustracja, bo wydawało się, że Legion nic nie chce i nic ją nie cieszy. Próbowaliśmy biegać to jej się znudziło. Chodziliśmy na szkolenia to też nie była zadowolona. Robiliśmy obedience to szybko się nudziła. Generalnie próbowaliśmy wszystkich aktywności i zabaw świata, ale nadal nie mogliśmy znaleźć czegoś, w czym moglibyśmy się specjalizować, a przecież TRZEBA.
Ogląda człowiek te inne blogi i filmiki, gdzie psy osiągają pełnię swojego potencjału. Szczęśliwe zaliczają tory agility, wykonują najtrudniejsze ćwiczenia obedience, robią fantastyczne skoki do frisbee i biegną w psim zaprzęgu. Człowiek odnosi pewne wrażenie, że to jest ”TO”, że tak powinien zachowywać się pies i taką czerpać przyjemność z aktywności. Jednak wiele psów tak nie robi – wydaje się, że ćwiczenia to pewna walka przewodnika, który chce nakłonić psa do wykonania ćwiczenia.
Z tego wszystkiego rodzi się frustracja ludzi w internecie. Obserwują ”idealne” psy, a potem denerwują się, że ich pies na ich tle wydaje się gorszy i głupi. Jednak zapewniam, że to nie jest prawda – spokojnie. Przede wszystkim pamiętajmy, że psy w internecie są idealne tylko dlatego, że to chcą pokazać blogerzy/redaktorzy/szkoleniowcy. Nikt nie lubi pokazywać swoich błędów lub problemów i dlatego nam może się wydawać, że ich psy są lepsze. Zaręczam, że każdy pies ma gorszy dzień, a te wszystkie materiały z internetu to odpowiednio zaaranżowana iluzja.
Mało który szkoleniowiec pokaże, że ma problemy z własnym psem – w końcu to by źle o nim świadczyło, prawda? Wpisy o problemach z własnym psem również nie są popularne, bo słabo się ”lajkują” – z reguły każdy woli komentarze w stylu ”wow – fantastyczny pies!”, a nie porady i żale co zrobić, żeby naprawić psa. Zresztą w ogóle w internecie jest taka pewna tendencja do ukazywania się w roli eksperta, a nie osoby szukającej pomocy.
Wydaje mi się, że wszyscy musimy się uspokoić i przestać przejmować wszystkimi pięknymi filmami oraz zdjęciami z internetu. My zaczęliśmy się uspokajać tak od około roku – od kiedy zamieszkał z nami Levi. Przestaliśmy się spinać o treningi, przestaliśmy naciskać na Legion, że coś ”musi” i generalnie mocno stonowaliśmy. Muszę się pochwalić, że to naprawdę dobra decyzja. Teraz skupiamy się prawie w całości na budowaniu więzi z psem i komunikację, a nie komendy i polecenia.
Za jakiś czas podsumujemy życie z Levim, bo z nim przyjęliśmy całkowicie inną taktykę. Nasz Leviathan nie zna praktycznie żadnego polecenia – jedynie uczyliśmy go: siad, leżeć, zostać, ale to na samym początku (pierwsze 2 tygodnie). Po tym czasie nie robiliśmy żadnych ćwiczeń ani sesji treningowych. Levi nie potrafi zrobić praktycznie żadnej komendy na polecenie słowne. Generalnie jakbym komuś to powiedział to ten ktoś pomyśli ”pies debil”, ale w rzeczywistości jest to jeden z najmądrzejszych psiaków, jakie znam.
Z Levim postanowiliśmy wrócić do bardzo naturalnych metod szkoleniowych, które polegają na… braku metod szkoleniowych. Levi z nami żyje i sam się uczy wszystkiego. Nie zna żadnej komendy na przywołanie, a jest o wiele bardziej przywołalny niż Legion w jego wieku. Nie zna komend typu ”zostaw”, a potrafi dłużej powstrzymać się do wzięcia przysmaku niż Legion kiedyś. Jest spokojniejszy, bardziej skupiony i łatwiej się z nim komunikować niż z Legion w okresie szczenięcym.
Moim zdaniem jako przewodnicy swojego psa powinniśmy skupić się na tym jaki jest, a nie na tym jaki może być. Można oczywiście czytać blogi i zachwycać się osiągnięciami innych psiaków, ale nie powinniśmy oczekiwać, że nasz pies nagle również zostanie mistrzem w danej dyscyplinie.
Zwiększone oczekiwania wobec psa – podsumowanie
Nam na pewno jest łatwiej i lżej od kiedy zaprzestaliśmy ”treningów kierunkowych” z Legion, a zaczęliśmy się bardziej skupiać na budowaniu więzi oraz komunikacji z psem. Duża ilość ćwiczeń powoduje, że w pewien sposób automatyzujemy psa – oczekujemy szybkiej reakcji na polecenie, wysokiej motywacji i dobrych wyników. Budujemy ”drive” na zabawki, skupienie na sobie i dokładność wykonywanego ćwiczenia. W sumie po co? Głównie dlatego, że tak piszą na blogach, portalach i książkach.
Czasami czytując tego typu materiały mam wrażenie, że właśnie to jest najważniejsze – skupienie na przysmakach i wykonywanie poleceń. Nie ma jednak za dużo porad o tym jak zrobić, żeby pies zaczął ufać swojemu człowiekowi, jak skutecznie komunikować się z psem (nie na zasadzie polecenie-wykonane ćwiczenie, a tak po prostu – jak mówić do psa) i jak po prostu dobrze i przyjemnie żyć.

mrug mrug hint hint
My zrezygnowaliśmy już z oczekiwań w ogóle i skupiamy się po prostu na wspólnym spędzaniu czasu. Nam wyszło to na dobre, ponieważ dopiero teraz posiadanie psa jest prawdziwą przyjemnością, a nie ciągłą pracą. Każdy pies jest inny i każdy miewa swoje problemy, jeżeli cały swój czas poświęcimy ”naprawianiu psa”, to na życie nam już może nie starczyć :)
A jakie są Wasze oczekiwania wobec własnego psa? Czy również nie są zbyt duże?