Uśpienie psa, czyli eutanazja to najgorszy moment w życiu każdego psiarza. Temat na pewno nie jest przyjemny i długo zastanawiałem się czy w ogóle o tym pisać. Jednak myślę, że tego typu informacje okażą się przydatne i pomocne dla tych, którzy niestety będą musieli pożegnać się z przyjacielem.
Od kiedy tylko dowiedziałem się o możliwej konieczności uśpienia Sary zacząłem szukać różnych informacji w internecie. Przeglądałem serwisy, blogi o fora, ale ostatecznie nie znalazłem zbyt wielu przydatnych rzeczy. Było sporo o uczuciach, jak przygotować się psychicznie, o konieczności spędzenia miłych chwil w ostatnich momentach życia psa i tak dalej. Nie było jednak dużej ilości konkretów, czyli jak całość wygląda i czego się spodziewać.
Każdy radzi sobie inaczej i wiadomo, że w 100% przygotować się do tego nie można. Natomiast pewne informacje pozwolą łatwiej przetrwać wizytę u weterynarza. Mam nadzieję, że ten wpis komuś pomoże.
Uśpienie, a etyka
Na sam początek przypomnę, że mieliśmy staruszkę Sarę. Nagle dowiedzieliśmy się, że ma zaawansowaną chorobę nowotworową z przerzutami. Stało się to w bardzo krótkim czasie i praktycznie z dnia na dzień czuła się coraz gorzej. Finalnie musieliśmy podjąć decyzję o uśpieniu, ponieważ nie było szans na leczenie, a pies cierpiał.
Kwestia uśpienia psa na pewno jest trochę kontrowersyjna – w końcu przewodnik psa musi zadecydować o najważniejszym aspekcie jego egzystencji.
Z tego powodu każdy przypadek trzeba rozpatrywać bardzo indywidualnie. Pamiętam, że jak dowiedzieliśmy się o chorobie Sary i pierwszy raz usłyszeliśmy ”proszę przygotować się z możliwą koniecznością dokonania eutanazji” to byliśmy w szoku.
Jednego dnia pies czuje się świetnie, biega, szczeka i chętnie je, a tu nagle taka informacja. Od razu pomyślałem, że to jakaś głupota. Byliśmy u różnych weterynarzy, robiliśmy kolejne badania i czytaliśmy sporo materiałów. Przez pewien czas utrzymywaliśmy ją w lepszym stanie przy pomocy leków sterydowych, ale niedługo i to przestało dobrze działać.
Nie mogła jeść, wypróżniać się normalnie, ledwo wstawała i nie mogła już chodzić. Moim zdaniem decyzja o uśpieniu była słuszna w naszym wypadku, ponieważ w innym przypadku tylko byśmy dodawali jej cierpienia.
Każdy oczywiście musi podjąć decyzję sam – nie znajdziecie tu informacji co powinniście zrobić w danym przypadku.
Uśpienie psa – co to znaczy?
Czym w ogóle jest uśpienie psa? Fachowym określeniem tego ”zabiegu” jest eutanazja. Nie da się ukryć, że oba te słowa to ładniejsze zamienniki określenia uśmiercenia psa.
Weterynarz ma uprawnienia, które umożliwiają mu legalne zakończenie życia psa – teoretycznie muszą być ku temu konkretne powody, ale wiele informacji w internecie wskazuje, że nie zawsze tak jest. Sytuacją umożliwiającą wykonanie eutanazji najczęściej jest choroba i cierpienie zwierzęcia, ale ustawy przewidują również uśpienie psa agresywnego.
Tak czy inaczej poprzez uśpienie lub eutanazję rozumiemy przedwczesne, nienaturalne zakończenie procesów życiowych. Najczęściej ma to na celu skrócenie cierpienia zwierzęcia. Niestety nie zawsze mamy możliwość doczekać aż pies umrze w spokoju ze starości. Coraz częściej przyczyną są choroby nowotworowe, które wiążą się z dużym cierpieniem i dyskomfortem psa, a eutanazja w tym przypadku wydaje się najlepszym rozwiązaniem.
Uśpienie psa – pytaj o wszystko
W tym wpisie postaram się wytłumaczyć dokładnie jak wszystko wyglądało u nas, żeby ktoś mógł się lepiej przygotować do tej sytuacji. Natomiast na pewno będą różnice, ponieważ każdy weterynarz może trochę inaczej do wszystkiego podchodzić.
Przede wszystkim więc warto zadawać pytania lekarzowi, który prowadzi naszego psa. Czasami zdarza się, że uśpienie psa występuje w następstwie nagłego wypadku i wtedy decyzja musi być podjęta szybko (nie ma za bardzo czasu na pytania), ale jeżeli weterynarz wcześniej każe nam się przygotować na ewentualność eutanazji to warto pytać.
Głównie powinniśmy zapytać jak wygląda procedura, jakie są możliwości i generalnie o wszystko inne, co tylko nam przyjdzie do głowy. Im więcej wypytamy tym mniej zaskoczenia będzie w dniu ostatniej wizyty – w końcu w stresie już często nie mamy siły protestować lub dociekać pewnych rzeczy. Jeśli nie będziemy wiedzieli jak uśpienie będzie przebiegało to możemy być nieprzyjemnie zaskoczeni.
O co warto zapytać przede wszystkim:
Czy jest możliwość uśpienia psa we własnym domu? Wielu weterynarzy umożliwia taką opcję – wtedy lekarz przyjeżdża do nas, a pies usypiany jest w otoczeniu, które zna. To na pewno mniejszy stres dla psa, ale wszystko zależy od naszej sytuacji.
Czy weterynarz zajmuje się utylizacją ciała? Brzmi to naprawdę okropnie, ale warto o tym wiedzieć. To taka rzecz, która jak się pierwszy raz usłyszy to wzburza człowieka od środka. Niestety tak jest i weterynarz często może tak to nazywać. Prawo wymaga utylizację ciała psa – polega ona na kremacji, czyli spaleniu. Absolutnie nie można ciała zakopać w ogrodzie. Wiele klinik zajmuje się przechowaniem i przekazaniem do firmy do kremacji, ale trzeba koniecznie o to dopytać.
Myślę, że powinno się wcześniej próbować dowiedzieć o ewentualnych alternatywach. Wcześniej, czyli zanim będziemy tego niestety potrzebować. Na spokojnie i bez stresu. Poza utylizacją może będziemy mieli dostęp do cmentarza dla zwierząt? Jest ich niewiele w Polsce i nie wszędzie są miejsca, ale warto o tym wiedzieć. W Rudzie Śląskiej działa również specjalistyczny ośrodek Esthima, który zajmuje się kremacją. Tutaj można otrzymać pełne zrozumienie i możliwość ostatecznego pożegnania się z psiakiem przy zachowaniu całkowitego szacunku do naszej więzi z przyjacielem.
Jak wygląda cały proces uśpienia psa? Powinniśmy być gotowi na to, jak całość wygląda. Więcej o szczegółach napiszę poniżej.
Czy można zapłacić wcześniej? Moim zdaniem bardzo ważna sprawa – naprawdę nie chcesz płacić ”po” uśpieniu. Ja o tym nie pomyślałem i bardzo żałuję. Najgorsze możliwe zakończenie…
Uśpienie psa – jak wygląda?
Od razu napiszę, że mam zamiar po kolei napisać jak wygląda cała procedura. Moim zdaniem wiedza o tym jest konieczna, jeśli ktoś chce chociaż w minimalnym stopniu przygotować się psychicznie. Jeśli ktoś jest bardziej delikatny to proszę nie czytać.
Również zaznaczam, że każda sytuacja może wyglądać trochę inaczej. Sporo zależy od ustaleń z weterynarzem i podejścia samego lekarza.
Ja wypytałem weterynarza chyba o wszystko, ale nie o jedno – kto będzie dokonywał eutanazji? Akurat w lecznicy weterynaryjnej, która nas prowadziła była większa ilość weterynarzy, a akurat tak się stało, że jak przyjechaliśmy to był ktoś inny niż zazwyczaj.
Nie jest to nic złego, ale jak człowiek jest zestresowany wszystkim to nawet taka delikatna zmiana nie jest niczym przyjemnym. Poproszono nas jednak do gabinetu i najpierw trzeba podpisać zgodę. To kolejna rzecz, którą wolałbym załatwić wcześniej i zachęcam, aby spróbować ustalić to z weterynarzem.
Moim zdaniem nie ma nic gorszego – nic na świecie. Nic bardziej nie przybija niż własnoręczne podpisanie ”wyroku” na psa. Mi się udało finalnie podpisać dopiero po trzeciej próbie. Także naprawdę – postarajcie się załatwić takie rzeczy dzień przed, jeśli jest taka możliwość.
Po podpisaniu papierka weterynarz chciał umieścić Sarę na podniesionym stole, ale ja poprosiłem, żeby została na podłodze. I tak była obolała, więc takie podnoszenie jej nie byłoby niczym przyjemnym. Lekarz nie robił problemów.
Najpierw Sarze podano zastrzykiem zwykłą narkozę, która wprowadziła ją w stan snu. Musieliśmy poczekać ok. 10-15 minut na zadziałanie środka i w tym czasie weterynarz opuścił gabinet, żebym mógł być z psiakiem sam na sam. Potem wrócił i sprawdził czy wszystko jest ok.
Generalnie na tym etapie są dwa różne rozwiązania – można wyjść lub można zostać. Nie wiem jak to jest w innych miejscach, ale weterynarz sugerował mi, żebym wyszedł. Najpierw powiedział ”może Pan już iść”, a jak chciałem zostać to jeszcze chwilę próbował mnie przekonać, że nie jestem już potrzebny. Nie wiem jak to rozwiązują inni lekarze.
Warto zaznaczyć, że po podaniu środka nasennego pies nadal żyje – to nie jest docelowe uśpienie. Ma to tylko na celu rozluźnienie psa i ogólnie zaoszczędzenie mu stresu. Pies śpi, nie ma świadomości. Zapewne z tego powodu niektórzy weterynarze mogą mieć takie podejście, że dla przewodnika psa to już wystarczy, a resztę lekarz wykona sam.
Nie będę tutaj oceniał nikogo naturalnie, ale osobiście uważam, że wypadałoby zostać. Człowiek spędza z psem wiele czasu i powstaje jednak specyficzna więź. Wiem, że obserwowanie jak pies umiera nie jest niczym przyjemnym, ale ja przynajmniej nie wyobrażam sobie, żeby psa zostawić samego przed końcem. Wiem, że pies nie jest tego świadomy, ale jednak takie jest moje zdanie.
Ja zostałem do końca. Jak lekarz potwierdzi, że pies nie jest już świadomy to przystępuje do docelowego uśpienia. Pies otrzymuje dożylnie specjalny środek (duża dawka barbituranów – to ten sam lek, który używany jest do normalnej narkozy, ale w dużo większej dawce), który natychmiastowo powoduje wyłączeniu kory mózgowej. Następnie pojawia się bezdech oraz powoli zatrzymanie akcji serca.
Patrzenie jak własnemu psu serce zaczyna bić coraz wolniej, a finalnie się zatrzymuje jest chyba najgorszym doświadczeniem w życiu, ale nadal uważam, że powinno się przy tym być.
Na tym kończy się uśpienie psa. Wyszedłem i musiałem zapłacić (zabrało mi to z 20 minut, bo musiałem najpierw się przejść ochłonąć).
Po naszym wyjściu ciało powinno zostać przeniesione do chłodni i oczekiwać tam na odbiór z firmy specjalizacyjnej, która dokona kremacji.
To koniec.
Na koniec jeszcze podsumuję najważniejsze moim zdaniem elementy, o których powinniśmy się upewnić. Na pewno nie da się ładnie pisać o uśpieniu psa. To nie jest przyjemne doświadczenie, tego nie da się wytłumaczyć i na pewno nie da się na to przygotować. Każda sytuacja jest inna, tak samo jak inny jest każdy pies. Przede wszystkim polecam upewnić się jak to wygląda z kremacją.
Przypominam, że zabronione jest zakopanie psa lub cokolwiek w tym stylu. Jedyną możliwością jest kremacja przez odpowiednią firmę utylizacyjną. Są dwie metody – albo zajmuje się tym lecznica weterynaryjna albo samodzielnie zawozimy ciało do firmy. Wszystko zależy od możliwości lecznicy tak naprawdę. Jeżeli mamy taką możliwość to lepiej wybrać weterynarza, który to oferuje – takie moje zdanie.
Jeszcze raz przypominam, żeby spróbować pogadać z weterynarzem, aby wszelkie formalności załatwić wcześniej. Głównie jest to podpisanie zgody oraz zapłata za eutanazję. Ja tego nie zrobiłem i cała sytuacja była jeszcze cięższa niż powinna.
Wszystko zależy od lecznicy, ale powinniśmy też postarać się przyjechać w takim momencie, żeby weterynarz miał dla nas odpowiednio dużo czasu. Akurat u nas nie było problemu, bo lecznica duża, a gabinetów kilka, więc nikt nie pośpieszał. Jednak jestem w stanie sobie wyobrazić, że w niektórych miejscach mogą poganiać lub będziemy czekać w dużej kolejce.
Starajmy sobie jak najbardziej ułatwić wszystko, bo każdy problem i każda niespodziewana zmiana to ogromny stres dla nas i dla psa. Powiedziałbym jeszcze, żeby postarać się nie stresować, żeby nie stresować psa, ale wiem, że nie jest to możliwe.
Bardzo ważne moim zdaniem – i będę to powtarzał – jest, żeby zostać z psem do absolutnego końca. Widziałem sporo postów osób, które żałują, że wyszły wcześniej zgodnie z prośbą weterynarza. Nie jest to ładne, czasami pies może mieć nieprzyjemne odruchy (u nas Sara odeszła bardzo spokojnie), nie jest to miłe ani komfortowe. Niemniej moim zdaniem wypada to zrobić, chociażby z szacunku do swojego przyjaciela.
Jeżeli chodzi o moje przemyślenia po samej eutanazji to nie żałuję tej decyzji. Myślę, że nawet podjęliśmy ją trochę za późno. Sara była z nami bardzo krótko i w pewnym sensie przekładaliśmy tę decyzję, żeby była jeszcze trochę z nami.
Moim zdaniem idealnie jest podjąć decyzję o uśpieniu psa zanim jeszcze zacznie cierpieć, bo cierpienie to nic przyjemnego. Jednak trudno ten moment określić, więc nie da się pomóc. Ja rozmawiałem z weterynarzem i praktycznie doradzali podjąć decyzję ”już teraz”.
My jeszcze próbowaliśmy z antybiotykami i sterydami. Szukaliśmy rozwiązań, byliśmy na konsultacji z innym specjalistą. Z drugiej strony jeszcze trochę spędziliśmy z Sarą czasu. Poszliśmy na spacer po okolicy, pokarmiliśmy ją kabanosami i tego typu sprawy. Także tak jak napisałem – każdy musi podjąć decyzję sam i potem z nią żyć.
Mam nadzieję, że ten wpis komuś pomoże – komuś kto jest w podobnej sytuacji i chce chociaż trochę się przygotować.