Tak – minął nasz pierwszy miesiąc ze szczeniakiem. Święta to idealny czas, aby podsumować wspólnie spędzone chwile. Jak Levi sobie radzi, jak go wychowujemy, jakie mamy postępy i przede wszystkim – jak wyróżnia się na tle Legion?
Miesiąc to sporo czasu, aby móc obiektywnie ocenić szczeniaka. Oczywiście zakładając, że włoży się w to trochę pracy i sporo obserwuje malucha. Muszę przyznać, że przy dwóch psach bardzo trudno wszystko ogarnąć i trzeba dobrej organizacji, aby żaden pupil nie czuł się pokrzywdzony brakiem uwagi.
Miesiąc ze szczeniakiem – ciągła praca
Od razu na wstępie napiszę, że cały miesiąc był przeznaczony na psy. Praktycznie nie pracowałem i każdą wolną chwilę spędzałem z psiakami. Wiem, że nie każdy może sobie na to pozwolić i nie zawsze uda się tak przepracować ze szczeniakiem jak to zrobiłem ja. Nie chcę po prostu, żeby ktoś porównywał postępy swojego malucha z naszym. Pamiętajmy, że wszystko ma znaczenie na rozwój psiaka – jego indywidualne cechy, zdolność do nauki, umiejętność skupiania uwagi oraz poświęcony czas na wychowanie.
Z drugiej strony mamy trudniej o tyle, że dwa psy trenuje się ciężej – poza standardowymi elementami trzeba też nauczyć psy, że są sesje wspólne oraz indywidualne :) Pierwszy miesiąc ze szczeniakiem to też więcej uczenia psów interakcji ze sobą niż rzeczywistej nauki poleceń :)
Jedna osoba może poświęcić znacznie mniej czasu, a osiągnąć więcej. Natomiast niektóre szczeniaki wymagają po prostu dłuższego czasu na zrozumienie koncepcji treningowych.
Generalnie każdy dzień można było podzielić na kilka sekcji, na których się skupialiśmy:
- nauka czystości
- wychowanie
- trening
Nauka czystości
Levi jak każdy szczeniak ma bardzo mały pęcherz, więc po prostu często sika :) Wiele osób denerwuje się na swoje psiaki, ale warto wiedzieć, że to nie jest absolutnie ich wina. Etap ”sikam, gdzie popadnie” trzeba po prostu przeżyć. Ja wychodziłem z Levim co 1 godzinę przez pierwszy tydzień – nawet w nocy (wtedy wychodziliśmy zawsze jak mały wstawał). Potem maluch zaczął już przesypiać całe noce, a w ciągu dnia można było się ograniczyć do wychodzenia co 2 godziny.
Trzeba obserwować psiaka i dostosowywać częstotliwość wychodzenia. Nam bardzo pomogły maty treningowe – podkładaliśmy je w miejsca, gdzie maluch najczęściej sikał w domu. Dzięki temu nie trzeba latać ciągle ze szmatą i wycierać ;)
Wpadki zawsze się zdarzają – często wracam ze szczeniakiem z ”siku”, a on pięknie idzie na matę i znowu robi :) Naprawdę nie ma co się wkurzać ”przecież przed chwilą robiłeś!” – maluchy tak mają.
Miesiąc ze szczeniakiem nic nie zmienił pod tym względem – Levi bardzo chętnie robi na dworze, ale często zdarzają się wpadki w domu.
Wychowanie
Wychowanie to generalne uczenie szczeniaka co wolno, czego nie wolno – co lubimy, a co niekoniecznie jest mile widziane. Miesiąc ze szczeniakiem pozwolił nam zauważyć do jakich zachowań ma tendencję i co warto eliminować.
Levi przede wszystkim jest okropnym gryzakiem. Legion za szczeniaka łapała za ręce lub nogi i tyle. Levi potrafi w nocy wskoczyć na głowę i ugryźć w ucho lub brodę – i to tak z całej petardy, bo maluch się nie pieści z gryzieniem. Od pierwszych dni śpimy z psimi zabawkami i w przypadku ”ataku” od razu staramy się przekierowywać na fajniejszy przedmiot. Nasz Samoyed dość łatwo odwraca swoją uwagę, więc wystarczy się trochę poprzeciągać i można wracać do spania – do kolejnego ataku :)
Gryzący szczeniak to nic fajnego, ale mogę Was pocieszyć – to mija. Poza zabawkami mamy również pełno gryzaków naturalnych (świńskie nosy, uszy, kurze łapki i tym podobne), więc w ciągu dnia nie mamy problemów z gryzieniem.
Levi kocha wszystkich ludzi – na samym początku ciągnął do każdego i chciał się przywitać. Nauczeni błędami z Legion od razu każemy mu siadać (pierwsza komenda, której go uczyliśmy – specjalnie na takie okazje) i pozwalamy witać się w tej pozycji. Jednak nie chcemy, żeby maluch zbytnio przywiązywał się do innych ludzi, więc raczej staramy się go przekierowywać i spokojnie przechodzić obok innych. Teraz już mamy coraz mniej problemów z tym podczas spacerów – wystarczy pokazać smaczek i maluch pięknie wszystko mija.
Poza tym Levi jest raczej super i nie przychodzą mi żadne inne problemy na myśl. Jest trochę szczekliwy, ale łatwo mu przerwać zanim się ”nakręci”. Trochę powarkuje jak chce mu się zabrać gryzak, ale nad tym też ładnie pracujemy. Levi strasznie nakręca się na jedzenie – jak widzi, że ktoś niesie jego miseczkę to skacze i szczeka jak szalony. Wystarczy jednak krótkie ”siad” i szczeniak szybko się uspokaja w oczekiwaniu na posiłek :)
Poza tym dużo czasu spędziliśmy na przyzwyczajaniu małego do szczotkowania, suszenia, kąpieli oraz sprawdzania zębów i uszu. Wszystko idzie nam super :)
Trening
Pewne jest jedno – Levi uczy się wolniej od Legion. Nie wiem czy to kwestia rasy czy po prostu ten typ ”tak ma”, ale maluch potrzebuje więcej czasu na naukę nowych koncepcji. Osobiście stawiałbym na predyspozycje rasowe.
Oczywiście nie jest tak źle – po prostu zauważam różnicę. Z Legion pracuje się w ekspresowym tempie – nawet jak była szczeniakiem to wszystko załapywała od razu. Jednak ona jest Owczarkiem Niemieckim, które zostały przez człowieka przystosowane do tego typu pracy.
Z Levim ogarniamy kilka poleceń – głównie siad, leżeć, chodź, zostaw oraz stój. Szczeniak wszystko potrafi, tylko nadal mamy niewielkie problemy z leżeniem – po nakierowaniu przyjmuje pozycje, ale na samo polecenie głosowe już nie :) Pierwszy miesiąc ze szczeniakiem spędziliśmy więc na kompletnych podstawach i naprawdę polecam. Możemy spokojnie wyjść na spacer, a maluch potrafi usiąść w każdych warunkach – przy przejściu, obok obcych, przy innych psach.
Pierwszy miesiąc ze szczeniakiem – dwa psy
Mając dwa psy nie unikniemy pewnych porównań między nimi. Trafiło się nam, że Levi jest całkowicie inny od Legion. Pani Owczarek jest bardzo żywiołowa, szybko się ekscytuje, lubi robić rzeczy szybko ”tu i teraz” – do tego jest odważna i ma pewne zapędy obronne (przykładowo szczeka na ”podejrzanie” stojących ludzi lub zaczepiających nas meneli).
Levi natomiast jest bardziej stonowany – oczywiście nadal jako szczeniak potrafi być zaczepny i głupkowaty, ale na spacerach bardziej się ”trzyma”, a nie biegnie od razu wszystko wąchać. Legion zawsze była wszędzie – interesowała się wszystkim i trudno było wygrać jej uwagę. Mały Levi zaskakuje swoim skupieniem jak na szczeniaka – jeżeli chodzi o polecenia przedłużone, podążaniem za przewodnikiem oraz ogólnie umiejętnościami skupienia to wygrywa z naszym Owczarkiem w jego wieku. Więcej – uwagę Leviego czasem łatwiej zdobyć niż z Legion teraz :) Takie różnice w temperamencie.
Z drugiej strony Legion świetnie się uczy i łapie wszystko w locie. Maluch ma czasami taką minę ”cooooo? o co chodzi?” – nawet jeżeli to któreś powtórzenie z rzędu. Patrzy tylko taki skupiony prosto w oczy – może myśli, że dostanie nagrodę za nic? :) Maluch szybciej uczy się rzeczy w ruchu – przeciągania, zabawy, aportu, chodzenia niż takich bardziej skomplikowanych koncepcji.
Ogólnie pracując z Levim nie mogę uciec od wrażenia, że sukcesy z maluchem są zasługą Legion i tego, że uczyliśmy się na błędach, które popełnialiśmy z nią. Mam naprawdę mieszane uczucia – widzę, że Levi jest świetny, idealnie się z nim pracuje. Jak mijamy inne psy i maluch wzorcowo skupia się i kompletnie ignoruje inne zwierzęta to zawsze mam takie flashbacki, gdzie widzę jak w takiej samej sytuacji zachowałaby się Legion. Ciągnęłaby na smyczy, szczekała i ogólnie robiła wszystko, żeby podejść do tego drugiego psiaka.
Jednak z drugiej strony mam taką świadomość, że to nie jest jej wina, a nasza. Czytaliśmy naprawdę sporo o wychowaniu psów zanim zdecydowaliśmy się na Legion – po prostu źle coś zinterpretowaliśmy lub nieodpowiednio wdrożyliśmy w życie.
Pierwszy pies to pies eksperymentalny?
Tutaj dochodzę do takiego dziwnego wniosku – czy da się mieć pierwszego psa i nic nie zepsuć? Nie wzięliśmy Legion nagle i przypadkowo – to była przemyślana decyzja. Przeczytałem cały internet i obejrzałem masę materiałów odnośnie wychowania i szkolenia psa – byłem pewien, że wszystko się uda.
Realia są jednak takie, że to naprawdę nie jest takie proste. Każdy pies jest inny i wszelkie rady trzeba do niego dostosować. Fajnie poczytać o tym, że pies musi być socjalizowany z innymi zwierzętami, ponieważ inaczej będzie bojaźliwy, a nawet agresywny w stosunku do nich. Jednak nie pomyślałbym o tym, że zbyt duży nacisk na socjalizację z innymi psami będzie prowadził do nadmiernej ekscytacji i problemów z nią związanych. Myślę, że bez doświadczenia z własnym psem trudno wyłapać takie drobne elementy. Bardzo łatwo nagradzać psiaka za złe zachowanie – nawet, jeżeli o tym nie wiemy. Wystarczy zła reakcja lub jakiś gest i już pojawia się problem. Oczywiście może to brzmieć jak taka wymówka, ale jestem pewien, że najtrudniejszy w ”ułożeniu” jest pierwszy pies – z kolejnymi już wiemy co i jak, więc trudniej popełnić proste błędy :)
Po ponad 2 latach pracy z Legion dokładnie widzę, gdzie popełniliśmy błędy i w jaki sposób. Tylko i wyłącznie dzięki temu mamy teraz możliwość wychować Leviego lepiej i efekty naprawdę widać. Gdziekolwiek pójdziemy – weterynarz, sąsiad czy szkoleniowiec z przedszkola – każdy zauważa, że Levi jest bardzo grzeczny i skupiony.
Nikt jednak nie widzi ile pracy wkładamy, żeby ogarnąć naszą Legion i faktu, że z Levim nie popełniamy tych samych błędów i jego zachowanie jest tego wynikiem. Osobiście nie mam serca złościć się na psa – nawet jak odpieprza prawdziwy cyrk na widok jakiegoś kundla. Po prostu wiem, że to nie jest jej wina. Mając Leviego jeszcze bardziej to rzuca się w oczy, ponieważ w każdej sytuacji możemy zadać sobie pytanie ”co zrobiliśmy w tym przypadku z Legion i jaki był tego wynik”. Tylko dlatego z małym idzie nam wszystko lepiej i szybciej.
Wiem, że wiele osób ma podobnie – obcy ludzie widzą tylko psa grzecznego lub niegrzecznego – ewentualnie agresywnego. Nie wiedzą co kryje się za tą agresją lub grzecznością. Ile poświęconego czasu, ile pracy – ogólnie ile wszystkiego trzeba włożyć w wychowanie swojego psa. Myślę, że tylko psiarz z problematycznym psem zrozumie drugą taką osobę. Mamy w okolicy Pana z demonicznym Husky – psisko ciągnie do innych psów jak parowóz, naprawdę :) Zawsze usadzam Legion i pozwalam mu podejść, żeby też sobie mogli potrenować.

Levi chętnie chodzi na spacery i zwiedza najbliższą okolicę – pilnujemy jednak, żeby na smyczy był grzeczny
Pierwszy miesiąc ze szczeniakiem to fantastyczna sprawa, ale niestety pokazało też jakie błędy popełniliśmy z poprzednim psem. Myślę, że wiele ”pierwszych psów” ma jakieś problemy właśnie z takiego powodu, że właściciele nie do końca wiedzą co zrobić. Jednak uważam, że tak musi być – żadne rady – internetowe czy od szkoleniowca nie pomogą w każdym przypadku. Chyba musiałby jakiś behawiorysta z nami zamieszkać, ponieważ naprawdę łatwo wpoić psu coś złego :)
Jednak z drugiej strony – czy to coś złego? Wydaje mi się, że nie. Uważam, że w życiu z psem liczą się chęci i taka specyficzna więź z pupilem. Pies nie musi być idealny, ale powinien być nasz i powinniśmy go akceptować. Nawet jeżeli popełnimy jakieś błędy, ale będziemy się starać je naprawić to jest ok. Najgorsze co można zrobić to ”zepsuć” psa, a potem zrzucić całą winę na niego, a w konsekwencji odpuścić całkowicie pracę. Niestety wiele osób tak robi – pozwala szczeniakowi skakać na ludzi, a potem jak podrośnie to oddają go do schroniska ”bo jest agresywny w stosunku do gości” (lub inna, głupia wymówka).
Pierwszy miesiąc ze szczeniakiem – podsumowanie
Co mogę jeszcze napisać? Levi waży obecnie 7,7 kg, więc ”masa” idzie w górę :) Maluch został już przestawiony na BARF i naprawdę dieta mu służy – nie mogę na ten moment złego słowa powiedzieć o karmieniu surowym. Sam jestem zdziwiony, bo byłem bardzo sceptyczny odnośnie tego typu jadłospisu. Rozwija się bardzo dobrze – zęby, pyszczek, uszka, łapy – wszystko jest w porządku.
Taki komunikat dla wszystkich, którzy zastanawiają się nad drugim psem, ale ciągle nie mogą podjąć finalnej decyzji – zróbcie to. Jeżeli macie chęci, czas i warunki finansowe to naprawdę polecam. Zdecydowanie się na Leviego to jedna z najlepszych decyzji w naszym życiu – tak mogę to ocenić teraz.
Dwa psy to zupełnie nowy wymiar ”pieskowatości” i nie można tego porównać z niczym innym. Jeżeli jeden pies to szczęście to nie wiem jak nazwać podwójną jego dawkę – kumulacja szczęścia i radości :) Czy jest trudno? Oczywiście – dwa psy to poświęcanie im dwa razy więcej czasu, podawanie 2x więcej posiłków, 2x więcej wizyt u weterynarza. Jednak wydaje mi się, że pies to wszystko wynagradza, a nawet dodaje coś od siebie gratis. Pierwszy miesiąc ze szczeniakiem na pewno jest najtrudniejszy – potem już z górki :)
Trzeba tylko wiedzieć, że zdecydowanie się na kolejnego psa to podjęcie pewnej życiowej decyzji. Nie można mieć kilku psów, a każdy robi swoje – bez nadzoru, bez kontaktu z właścicielem. Psy nie zabawią się same i nawet w grupie potrzebują kontaktu z człowiekiem. Bardzo duże NIE, dla decydowania się na psa dla innych psów ”bo z przyjacielem będzie mu lepiej”. Drugi pies ma być dla nas – nie dla innego pupila :)
Pierwszy miesiąc ze szczeniakiem to sporo radości, ale również mnóstwo obowiązków. To taki etap docierania się z maluchem i poznawania siebie nawzajem. Levi ogromnie mi się podoba z charakteru i na ten moment jest szczeniakiem idealnym. Jestem naturalnie świadomy tego, że przed nami etap nastoletni psa, czyli taki okres ”buntu”, więc wszystko się może jeszcze zmienić na gorsze. Wolę jednak mieć nastawienie pozytywne i mam nadzieję, że Levi wyrośnie na świetnego psa. Jednocześnie liczę, że Legion też da się poskromić i uda się ją nauczyć panowania nad emocjami. Wtedy będę w 100% zadowolony :)
Na ten moment przygotowujemy się do naszego debiutu wystawowego – polecono nam spróbować tej zabawy. Zobaczymy jak spodoba się Leviemu i generalnie sprawdzimy jak to wygląda – dopiero wtedy zdecydujemy, czy będziemy regularnie brać w tym udział :)
Na sam koniec jeszcze słowo dla wszystkich, którzy mają problemy ze swoimi psiakami – nie poddawajcie się. Na forach, w komentarzach – wszędzie pełno próśb o pomoc i frustracji spowodowanej brakiem wyników podczas pracy z psem. Ważne jest zaangażowanie i żeby nigdy nie spisywać psa na straty. Wiem, że wiele osób się wstydzi problemów ze swoim psem, jednak niesłusznie. Najgorsze co można zrobić to odpuścić i zaprzestać pracy oraz długich spacerów ”bo jeszcze ktoś zobaczy”. Robimy to dla siebie i dla psa – nie dla innych.

Tak wygląda rozwój małego Samoyeda w pierwszym miesiącu z nami – od malucha z klapniętymi uszkami do sporego szczeniaka z poważniejszą miną :)
Też mi czasami głupio jak Legion startuje do małego psiaka, jakby chciała go zjeść – trzeba przepraszać i się tłumaczyć. Głupio mi też jak Levi na widok byle babci zaczyna skakać i szczekać, a ona ma minę ”na pewno wyrośnie na agresywnego psa!”. Nie trzeba się jednak przejmować i musimy działać dalej. Taki przedświąteczny motywator – nie wiem czy skuteczny :)
A jakie Wy macie doświadczenia ze szczeniakami?