O naszych początkach z mantrailing pisaliśmy już wcześniej w tym wpisie, a dzisiaj chcielibyśmy podsumować szkolenie Legion. Mieliśmy zrobić to już wcześniej, zaraz po odbyciu kursu, ale jakoś tak wyszło, że temat spadł na dalszy plan :)
Na samym wstępie muszę napisać, że mantrailing to naprawdę genialna aktywność dla psa. Już dawno nie robiłem z Legion czegoś, co tak bardzo sprawiałoby jej i mi przyjemność. Jeżeli ktoś ma tylko szansę – jakiś kurs blisko lub grupę tropiącą to po stokroć polecam. Na pewno nie pożałujecie.
Czym jest mantrailing?
Mantrailing to po prostu poszukiwanie człowieka przy pomocy zapachu. Aktywność wywodzi się z czynności służbowych psów, które poszukują osób zaginionych. Treningi mantrailing mają symulować taką sytuację – poszukiwanym jest pozorant, a poszukującym bohaterem – nasz pies :)
W skrócie całość wygląda jak zabawa w chowanego. Pozorant się chowa, a zadaniem psa jest znalezienie człowieka. Naszą rolą jest głównie obserwacja psa i pilnowanie go poprzez trzymanie na długiej lince.
Tak naprawdę to ”one dog show” – nie ma tu miejsca na polecenia przewodnika. Na początku jeszcze dopuszcza się lekkie podpowiadanie psu lub nakierowywanie, ale finalnie chodzi o to, żeby nasz pupil poradził sobie sam.
Słyszałem kilka głosów, że to nudne. Absolutna, najgorsza nieprawda. Uważam, że nie ma nic lepszego niż obserwowanie pracującego psa. Osobiście mam ogromną satysfakcję z patrzenia jak Legion sobie radzi w nowych warunkach. Inne głosy stwierdzały, że to ”nie dla mojego psa – mój pies nie będzie nikogo szukał bo jest przywiązany do mnie!”. W sumie też tak myślałem, bo Legion bardzo nas pilnuje gdziekolwiek jesteśmy. Wystarczy odejść kilka kroków, a od razu przychodzi.
Jednak na szkoleniu mantrailing pracowała świetnie i już pierwsze ślady szły jej idealnie wręcz. Była zainteresowana pozorantem i bardzo chciała go znaleźć. Super :)
Dlaczego mantrailing?
Nie tylko mantrailing, ale wszelkie aktywności węchowe są dla psów wspaniałe. Przede wszystkim uczą samodzielności i zawsze będę powtarzał, że obecnie psy mają tego za mało. Praktycznie każdego dnia muszą polegać na nas – to my decydujemy o godzinie i zakresie spaceru, to my decydujemy o porze jedzenia, to my wydajemy polecenia, których wykonania oczekujemy od psa. Pies w sumie ma mało do powiedzenia i robi co mu każemy.
Z tego powodu wiele psów ma problemy z samodzielnością i podejmowaniem decyzji. W ekstremalnych przypadkach może to prowadzić do stanów lękowych, nerwowości i frustracji. Bo jeżeli pies zawsze robi, co mu każemy, a nagle spotka sytuację, którą musi rozwiązać sam (np: podejdzie obcy pies) to poddany jest ogromnemu stresowi. Nie zawsze oczywiście i zależy to od konkretnego psa, ale jednak trochę pewności siebie nikomu nie zaszkodzi.
Mantrailing jest idealny do budowania pewności siebie u psa. Zadanie jest trudne i tylko pies, tylko on może sobie z nim poradzić. ”Pan” uciekł, przewodnik nic nie wie, szkoleniowiec też nic nie wie, a przecież człowieka trzeba uratować. Jak przewodnik nie i szkoleniowiec też nie to kto? Tylko pies przecież :)
~Jest pełna przygód podróż poszukiwawcza, są lasy, są łąki, są wyzwania. Po intensywnych minutach udaje się – pozorant zostaje znaleziony – są wiwaty, pochwały, nagrody i głaskanie. Pies sobie poradził i wykonał to heroiczne zadanie!~
Tak naprawdę z perspektywy człowieka wygląda to całkiem inaczej, ale przysięgam, że tak myśli o tym pies podczas sesji tropienia :) Najlepsze w tym jest to, że naprawdę pies wykonuje zadanie samodzielnie. Tylko przy pierwszych razach pomagaliśmy Legion i trochę ją kierowaliśmy, aby pokazać jej, na czym nam zależy – na znalezieniu człowieka. Kolejne razy to już prawdziwy ”hardkor”.
Odwracasz się z psem, a pozorant ucieka. Ja nie wiem gdzie, pies nie wie gdzie. Każą szukać to szukamy. Pada polecenie ”tropimy Legion!” i luzuję linkę. Psina sama wyrywa się do przodu z nosem praktycznie przy ziemi i szuka. Na początku to jeszcze łatwizna bo człowiek domyśla się, gdzie pozorant mógł uciec. Jednak jak już się wejdzie do lasu to przysłowiowa ”dupa” – trzeba polegać na psie. I naprawdę ten moment jest fantastyczny.
Pies biega chaotycznie – raz wbiegnie za krzak, potem wraca, idzie kilka kroków do przodu, zawraca, wącha drugi krzak. Jednak w pewnym momencie widać ten błysk w psim oku ”mam to człowiek!” i wtedy już jest praktycznie bieg do przodu. Jak pies złapie zapach to już pozorant nie ma szans. Jeszcze jest jakieś upewnienie się wokół drzewa, ale to już pewne – poszukiwany jest zaraz za nim.
I może to wydawać się głupie, ale człowieka rozpiera duma, że to jego pies jest taki zdolny, że sobie poradził i w ogóle :) Dobry piesio :D
Także ”dlaczego mantrailing?” – z jednej strony dla psa, bo uczy pewności siebie, świetnie męczy, pozwala się skupić i realizować naturalne instynkty oraz potrzebę pracy z człowiekiem. To ostatnie jest szczególnie ważne dla owczarków niemieckich, dla których praca jest bardzo ważna. Jednak z drugiej strony – dla nas. Dla obserwacji psa, zobaczenia go trochę innym, bardziej samodzielnym. Nie wiem czy każdy będzie tak miał, ale dla mnie każda sesja mantrailing to ogromne emocje ”znajdzie czy nie znajdzie?”, ”pozorant jest za krzakiem czy za drzewem?” :)
Efekty naszego szkolenia mantrailing
Byliśmy na 4 treningach mantrailing – zajęcia odbywały się w każdy poniedziałek przez cały miesiąc. Pierwsze zajęcia były bardziej zapoznawcze – pozorant chował się w dość łatwych miejscach i nie uciekał daleko od psa. Na kolejnych jednak poprzeczka była cały czas podnoszona – na ostatnich ślad trwał kilkanaście minut, gdzie cały czas pies musiał precyzyjnie szukać człowieka. Ehh do teraz pamiętam ostatni ślad, gdzie Legion wlazła w najgorsze krzaki i już myślałem, że ”mamy go”, ale jednak zawróciła i poszła w całkowicie inne miejsce, gdzie rzeczywiście był pozorant. Co za emocje :D

Czy Twój pies jest już tak znudzony, że nawet najlepszy karton go nie bawi?! Aktywności węchowe pomogą!
Jednak jakie efekty zauważyliśmy po tym szkoleniu? Przede wszystkim Legion na spacerach znowu zaczęła używać nosa. Przed szkoleniem było tak, że dziwiliśmy się, że ona już tak nie wącha. Nosiła swoje frisbee w pysku i praktycznie nie interesowała się otoczeniem. Mantrailing przypomniał jej, jakie ciekawe jest poznawanie środowiska i węszenie. Teraz znowu chodzi z nosem przy ziemi, zatrzymuje się przy krzaczkach i tak dalej. Niby nic dużego, ale dla psa węch to istotna sprawa, więc nie warto tego ignorować. Na pewno Legion po treningach była również spokojniejsza. Mantrailing serio wyczerpuje, więc po takiej sesji od razu padała.
To takie typowe efekty, które po prostu widać. Jednak samo szkolenie uświadomiło nam, jak ważne dla naszego psa są aktywności węchowe. Wcześniej myśleliśmy, że jedynym sportem dla Legion jest frisbee, ale przekonaliśmy się, że ona po prostu uwielbia rzeczy związane z węchem. Nosework, tropienie, mantrailing, maty węchowe – to wszystko idzie jej świetnie, a robi to z największą przyjemnością.
Najważniejsze jednak, że Legion nauczyła się podstawowych umiejętności z poszukiwania przy pomocy swojego nosa. Jednak rozpoznawanie zapachu w pudełeczku to coś zupełnie innego od znalezienia ukrytego człowieka w lesie. Na dworze zapachy roznoszą się inaczej, a całość jest o wiele trudniejsza.
Zapewne będziemy w przyszłości kontynuować szkolenie i próbować kolejnych aktywności związanych z psim nosem. 4 treningi wystarczyły, aby trochę zmienił się nasz pogląd na temat tego typu sportów, więc jestem pewien, że kolejne sesje pozwolą uświadomić sobie jeszcze coś więcej i dowiedzieć się czegoś nowego o swoim psie :)

Jako bonus piesek Cookie pracujący na macie węchowej :D Więcej na FB: www.facebook.com/ciastekcookie
Mantrailing – podsumowanie
Jak mogę podsumować dzisiejszy wpis, ale jednocześnie nie powtórzyć po raz kolejny, że polecam? No po prostu nie da się. Mantrailing tak bardzo mi się spodobał, że mogę polecić tę aktywność każdemu. Jeśli ktoś ma mniejszego psiaka, starszego lub chorego to zawsze są alternatywy – chociażby taki nosework może uprawiać praktycznie każdy.
Na ten moment mantrailing to nasza ulubiona aktywność. Planujemy spróbować jeszcze Tracking’u, który jest bardzo podobny, ale ślad węchowy jest układany bardziej precyzyjnie i wymaga się od psa trochę więcej.
A jakie jest Wasze zdanie na temat aktywności węchowych? Ćwiczycie coś? :)