Wiele ras psów ma naturalny instynkt łowiecki. Charakteryzuje się to uwielbieniem do pogoni za ofiarą. Instynkt ten można polepszyć lub zagłuszyć poprzez odpowiedni zestaw zabaw oraz trening.
Pierwszy spacer: ok. godz. 9 rano wybraliśmy się na krótszą przechadzkę wokół bloków. Po drodze Legion zauważyła bażanta (skąd tutaj bażant?), pogoniła i obszczekała. Szczeniak ma duże problemy z ptactwem, co jest spowodowane nieprawidłową socjalizacją. Niestety takie rzeczy się zdarzają, w okolicy nie ma konkretnych miejsc, gdzie można spokojnie obserwować ptaki. Jedynym sposobem na przyzwyczajenie psiaka do ptaków jest duża ilość kontaktów z nimi. Następnym punktem spaceru było spotkanie z dwoma różnymi psami. Pierwszy był biały labrador, który był strasznie słabo socjalizowany. Był to dorosły pies, a na widok mojego szczeniaczka od razu się położył, a przy zbliżeniu obronnie szczekał. Tak może wyglądać życie z lękliwym lub agresywnym psem. Drugi pies był rasy nieokreślonej – całkiem spora bestia (często właśnie te ogromne psy są najłagodniejsze i najprzyjemniejsze dla szczeniaków). Był bardzo cierpliwy dla Legiona, ale w końcu widocznie nie wytrzymał zaczepek i naskoczył na szczeniaczka. Z powodu dużej wagi przeciwnika, Legion ostro się przestraszyła i zaczęła się wycofywać. Niestety znowu mi się wyrwała i zaczęła uciekać – trzeba mocniej ćwiczyć przywołanie. Dogoniłem ją i wróciliśmy już normalnie.
Drugi spacer: ok. godz. 11 wyszliśmy do parku, gdzie planowałem standardowe sesje treningowe przeplatane zabawą. Legion dzisiaj nie w sosie, więc głównie biegaliśmy po parku. Z ćwiczeń przerobiliśmy przychodzenie na zawołanie, które całkiem dobrze nam wychodziło. Maluszek przybiega nawet z większej odległości, ale nadal mamy problemy z rozproszeniami. O ile w nudnym środowisku jest idealnie, to w obecności innych ludzi, psów lub hałasów nie jest tak kolorowo. Dochodzimy do momentu, który tłumaczy tytuł wpisu. Przygotowywaliśmy się do zakończenia zabawy i powoli zbliżaliśmy się do wyjścia z parku, kiedy z nieba spadł gołąb. Nie wiem skąd się tu znalazł i co mu się stało, nawet nie miałem czasu się zastanowić, ponieważ w ułamku sekundy Legion dopadła go i dobiła. Szybko odciągnąłem psa, ale gołąb został mocno poszarpany. Nie wiem czy się cieszyć czy nie z tego, że jej instynkt łowiecki jest taki mocny… planowałem rozpoczęcie treningu tropienia (swoją drogą bardzo polecam), ale dopadania zwierzyny na pewno nie było w naszym programie treningowym.
Jeżeli chodzi o Edzika (imię robocze gołębia) to żyje i ma się dobrze. Stracił trochę lotek na ogonie, piór oraz godności, ale nic straszniejszego się nie stało.
Trzeci spacer: ok. godz. 15 wybraliśmy się na kolejny spacer do parku. Odwiedziliśmy Edzika, który jeszcze był w mocnym szoku. Gołąb wyglądał na starsze piskle, które prawdopodobnie wypadło z gniazda. Zostawiliśmy go w spokoju. Ogólnie odwiedziny nie były zamierzone – to właśnie Legion ponownie wytropiła swoją ofiarę. Tym razem obyło się bez gryzienia ;)