psie wyzwanie dzień 4

Dog Overdrive 9000 – Dzień 4

Dzisiejszy dzień spędziłem na przemyśleniach i próbie dopracowania naszego planu. Pomimo teoretycznej organizacji czasu, cały czas czegoś mi brakuje. Poczytałem sporo materiałów na temat zwiększania szybkości wykonywanych poleceń oraz ogólnie motywacji psa i mam mniej więcej pojęcie co zrobić i w co celować. Najpierw jednak opis dzisiejszego dnia.

Przede wszystkim z Legion poszło dzisiaj fantastycznie, o czym już chwaliłem się na instagramie. Naprawdę każdemu polecam chociaż raz w życiu mieć taki spacer, jaki my mieliśmy dzisiaj rano. Ze względu na pogodę (ciągle pełno kałuż w parku) zdecydowaliśmy się na długą przechadzkę po mieście. Całość trwała ok. 45 minut i obejmowała trasę w okolicach 4-5 kilometrów.

Praktycznie co kilka minut spotykaliśmy jakiegoś psa. Najpierw był czarny labrador po drugiej stronie ulicy – Legion go zobaczyła, trochę starała się pociągnąć, ale finalnie poszczekała i poszła dalej. Potem był jakiś mały kurdupel, który strasznie szczekał – Legion już tylko popatrzała i skupiła się na obwąchiwaniu krzaka. W pewnym momencie skręciliśmy za jakiś blok, a zaraz na trawce 3 osoby ze swoimi psami urządziły sobie ploteczki. W myślach szybko przeliczyłem – psy znajdują się ok 5 metrów od nas, smycz Legion ma 2 metry długości, wliczając długość mojej ręki daje to prawie 2,5 metra. Szybka kalkulacja i wychodzi na to, że Legion doskoczy do tych psiaków w 2 sekundy. Nie mają szans.

Legion jednak tylko stanęła, przyjrzała się zbiorowisku i na lekką zachętę ”idziemy dalej” rzeczywiście ruszyła w dalszą drogę. Nie mam pojęcia co jej się stało, ale czułem się tak, jakbym miał normalnego psa, a nie reaktywnego Owczarka niemieckiego :D W sumie na całej trasie obyło się bez żadnych incydentów – raz tylko za niskim płotkiem przechadzał się jakiś Pan ze swoim psiakiem to Legion stanęła na tylnych łapach, żeby lepiej zobaczyć.

Oczywiście wieczorem jak zobaczyła małego kurdupelka na smyczy to wpadła w furię – pomyślałem ”uf, wróciła moja Legion, a już myślałem, że coś jej jest” :) Tak czy inaczej poranny spacer bardzo udany.

Popołudniu postanowiliśmy pobiegać, nawet pomimo średniej pogody. Na trasę wybraliśmy las, co szybko okazało się najgłupszym pomysłem świata. Kałuże-pułapki spowodowały, że buty są do wyrzucenia, a spodnie umoczone po kolana :) Legion za to chyba bawiła się bardzo dobrze, bo pierwszy raz pobiegła taki dystans bez marudzenia. W domu dzisiaj bawiliśmy się w przeciąganie szarpakiem i zrobiliśmy jedną sesję nosework. Z posłuszeństwa skupiliśmy się na ćwiczeniach cierpliwości poprzez polecenie ”zostaw” z pokusami w różnych konfiguracjach. Sesję skończyliśmy obłożeniem całych łap przysmakami i trzymaniem psa na ”zostaw” przez 2 minuty :)

dingdog screen

Z Katowic do Słowacji (i to przez Czechy) w 57 minut? Pewnie! Właśnie odkryliśmy DingDog i zrobiliśmy nasz pierwszy trening z tą aplikacją :D Jak widać GPS w moim telefonie nadal jest do dupy!

Levi miał oczywiście lżej – rano zwykły spacerek po osiedlu, tak samo popołudniowy. Mały jest mega grzeczny, więc nie ma żadnych problemów ze spacerami na smyczy. W domu skupiliśmy się głównie na zabawie – aport, szarpanie i tego typu sprawy. Do tego króciutka (naprawdę krótka – dosłownie 3 powtórzenia) sesja nosework. Na zakończenie Levi dołączył do Legion w treningu cierpliwości. W ogóle Levi jest niesamowity jeśli chodzi o skupianie i cierpliwości. Legion w jego wieku była bardzo trudna przy ”zostaw” – nawet do teraz szuka sposoby, żeby jednak ukraść te nagrody. Levi ma prawie 5 miesięcy, a już można mu położyć jedzenie na łapach i spokojnie minutę tak wytrzyma :)

Obydwoje na ”dobrą noc” dostali jeszcze matę węchową z poziomem trudności ustawionym na medium :)

Plan na kolejne dni

Czuję potrzebę wprowadzenia zmian w naszym planie. Przede wszystkim zgodnie z sugestią Gosi z psaurok wprowadzimy jeden dzień wolny od treningu posłuszeństwa. Będzie to prawdopodobnie wtorek i przeznaczymy go na różne zabawy i tego typu atrakcje. Ma to na celu zrestartować psiaki, dać im odpocząć psychicznie i ogólnie pomóc w zwiększeniu motywacji na kolejne dni.

Kolejna sprawa to ograniczenie dysku frisbee dla Legion. Czuję, że za bardzo go wykorzystujemy i w związku z tym traci swoje cudowne właściwości nakręcania psa. Od teraz będę dysk używał głównie na treningach posłuszeństwa, które robimy popołudniami (w dni, w które nie biegamy). Poranne spacery do parku na rzucanie frisbee zmienimy w normalne spacery po mieście, które widocznie dobrze Legion robią. Ma to na celu uczynienie dysku bardziej ekskluzywną i niedostępną zabawką, która będzie tylko na ”specjalne” okazje.

Poza tym, również zgodnie z sugestią Gosi – spróbujemy zmienić trening posłuszeństwa tak, żeby każda sesja miała mniejszy zakres. Raz będziemy skupiać się na czasie siadów i odległości siadów, a dopiero na kolejnej sesji będziemy ćwiczyć ”do mnie”. Może rzeczywiście powtarzanie podobnych rzeczy na każdym treningu spowodowało spadek motywacji u psa. Poza tym postanowiłem skrócić bezpośredni czas ćwiczeń i skupić się na intensywności. Teraz robiliśmy tak, że całe 40-50 minut w parku robiliśmy ćwiczenia z krótkimi przerwami na odpoczynek i zabawę. Teraz rozpoczniemy trening 10 minutami zabawy, następnie będziemy intensywnie ćwiczyć przez 20 minut, a resztę czasu spędzimy na zabawie. Dlaczego tak? Może zbyt długie sesje nudziły Legion – mam świadomość, że posłuszeństwo nie jest najbardziej ekscytującą czynnością na świecie :)

Ogólnie cel jest taki: zwiększyć motywację psa z naciskiem na szybki powrót do przewodnika.

Jeśli chodzi o Leviego to zrobimy podobnie – jedną zabawkę zarezerwujemy tylko i wyłącznie na spacer do parku (musimy tylko wyczuć psa, która mu się najbardziej podoba). Poza tym każda sesja będzie dotyczyła innego ćwiczenia – raz siad, raz leżeć i tak dalej, bez mieszania poleceń.

Co tam u Was? Jak postępy treningowe?

  Tagi: , , ,
Życie z Psem
Główny autor bloga i właściciel sklepu z produktami dla psiaków. Piszę artykuły, odpowiadam na komentarze, doradzam w zakupach i obsługuję zamówienia. Potrzebujesz pomocy? Kontaktuj się śmiało! :)

Polecamy