Pies u weterynarza – niby prosta, ale często całkiem skomplikowana sprawa. Jak przebiega pierwsza wizyta? Jak przyzwyczaić szczeniaka do lekarza? Jakie badania profilaktyczne wykonać? Mnóstwo kwestii, które mogą przytłoczyć początkującego opiekuna psa. Nawet doświadczeni nie zawsze sobie radzą w starciu z lecznicą dla zwierząt :)
W tym wpisie postaram się przekazać wszystkie istotne informacje, głównie na podstawie własnych doświadczeń i przemyśleń. Przy trzech psach z różnymi problemami czasami jest tak, że jednego tygodnia codziennie jestem u lekarza. Mam nadzieję, że komuś tego typu porady się przydadzą.
Jak przyzwyczaić szczeniaka do weterynarza?
Przyzwyczajenie psa do weterynarza to bardzo istotna sprawa. Oczywiście można mieć nadzieję, że lecznicę będziemy odwiedzać rzadko, ale nawet mając szczęśliwie zdrowego psiaka to od czasu do czasu pójść trzeba, chociażby na szczepienie. Warto wtedy móc skupić się na samej wizycie, a nie walce z psem, który tylko czeka, żeby uciec.
Generalnie przyzwyczajanie szczeniaka do weterynarza nie jest trudne. Bierzemy malucha i idziemy z nim do lekarza na bezbolesną wizytę. Dla nadgorliwych opcją jest również pójść do lekarza i posiedzieć trochę w poczekalni. Ogólnie chodzi o to, żeby maluch miał dobre doświadczenia – pierwsza wizyta nie może być straszna lub bolesna, więc nie czekajmy z tym do zastrzyków czy coś w tym stylu.
Jak już jesteśmy u lekarza to fajnie dać psu jakieś przysmaki w nagrodę, pogłaskać go i generalnie, żeby było fajnie. Unikajmy godzin szczytu, konfrontacji z obcymi psami i tak dalej. Dobrze, żeby lekarz lub technik trochę z psem pogadał i pogłaskał.
Taka uwaga: dawniej weterynarze zazwyczaj mieli specjalne pudło z przysmakami na tego typu okazje i częstowali swoich pacjentów, żeby lepiej się czuli. Teraz to już trochę odchodzi z praktyki, więc warto zabrać własne smakołyki. Coraz więcej psów ma alergie i problemy pokarmowe, więc lekarze nie chcą ryzykować podania psu czegoś, co mu zaszkodzi. I dobrze – weź ze sobą coś, co naprawdę pies lubi i mu służy.
Wszystko zależy od psiaka – niektórym wystarczy jedna próbna wizyta, a inne potrzebują ich kilku. Obserwuj psa i zobacz czy czuje się pewnie oraz swobodnie. Jak wszystko jest super to można się umówić na mniej przyjemne wizyty. Przydaje się również w domu poćwiczyć ”obmacywanie psa”, czyli dotykanie po łapkach, grzebaniu w pyszczku lub sprawdzania uszu.
I trzeba wiedzieć jedno – każdy pies zachowuje się trochę inaczej w niekomfortowych sytuacjach, a dodatkowo nie da się psa przyzwyczaić na zawsze, o czym wiele osób zapomina wspomnieć. Wiele osób myśli, że wystarczy sobie odbimbać taką socjalizację i będzie spokój. Niestety nie ma tak łatwo.
Przykładowo Legion zawsze była świetna do lekarzy i pozwalała sobie na wszystko, a znosiła nawet najgorsze zabiegi. Niestety mieliśmy pewnego razu pechowy tydzień, że było sporo bolesnych wizyt jedna po drugiej. W końcu pies się zbuntował i całkowicie odmawiał wejścia do przychodni.
To też nie jest koniec świata. Skończyliśmy zabiegi, zmieniliśmy na chwilę przychodnię, potem znowu chodziliśmy na takie lżejsze wizyty z dużą ilością nagród i powoli wróciło do normy.
Wizyta u weterynarza
Do weterynarza udajemy się w różnym celu. Wyróżniłbym trzy typy wizyt: szczepienia, interwencje oraz regularna diagnostyka.
- Szczepienia to wiadomo – prawo przykładowo nakazuje nam szczepić psa przeciw wściekliźnie. Są również szczepienia ochronne, które ponawia się okresowo. Szczeniaki natomiast mają konkretny kalendarz szczepień. Podaję link do starszego wpisu, ale jestem prawie pewien, że jest aktualny. Terminy szczepień szczeniaka. Takie wizyty możemy zaplanować i spokojnie umówić się w przychodni.
- Interwencje to wizyty w następstwie wypadku psa lub konkretnego problemu. Przykładowo nasz pies się skaleczy podczas spaceru lub nagle zachowuje się dziwnie. Naprawdę zachęcam do szybkiego reagowania w takich sytuacjach. Wiele osób zbędnie traci czas, aby najpierw zapytać w internecie ”mój pies ma takiego dziwnego guza, co to może być?” – odpowiedź zawsze jest jedna: IDŹ do weterynarza, najlepiej teraz. Warto pamiętać, że lekarz decyduje o kolejności przyjmowania pacjentów, więc jeśli stan naszego psa jest poważmy to zostaniemy przyjęci poza kolejnością, szczególnie w przypadku ran otwartych lub urazów zagrażających życiu. Przy okazji polecam poczytać o skręcie żołądka – moim zdaniem KAŻDY opiekun powinien to wiedzieć.
- Diagnostyka – mówi się o tym dużo, ale nadal wielu opiekunów się do tego nie stosuje. Zasada jest taka, że pies nie otworzy pyska i ludzkim głosem nie powie nam, że coś mu jest. Jeśli problem jest widoczny to znaczy, że zazwyczaj jest już zaawansowane stadium. Wiele psów cierpi w ciszy – zachowują się normalnie, ale jest dyskomfort. Po prostu nie dają nam o tym znać. Sporo psów ma również wysoki próg bólu, więc nie informują znacząco o swoim problemie. Z tego powodu bardzo ważna jest regularna diagnostyka psa. Moim zdaniem minimum to wykonanie badań co 6-12 miesięcy.
My wykonujemy:
– profil diagnostyczny rozszerzony z morfologią
– żelazo
– tibc
– profil tarczycowy podstawowy
+ w zależności od potrzeb jakieś profile trzustkowe, a u Leviego robimy profil tarczycowy rozszerzony, bo ma problemy z tarczycą. Minimum, od którego warto zacząć to profil diagnostyczny, a potem już z czasem zobaczymy co jeszcze nam się przydaje i na co zwracać uwagę.
Sama wizyta to nic trudnego – najczęściej można po prostu przyjść do przychodni i ewentualnie poczekać w poczekalni na swoją kolej. Niektóre lecznice stosują zapisy telefoniczne lub online, więc warto dowiedzieć się o tym wcześniej.
Większość lekarzy ufa psom, ale niektórzy wymagają założenia specjalnego kagańca, szczególnie przy większych psach. Generalnie ani razu jeszcze nie byłem do tego zmuszony, ale nasze psy są dość łagodne. Osobiście zrozumiałbym sytuację, że lekarz wymaga tego kagańca. Wiadomo, że znamy swojego psa i wierzymy, że nie ugryzie. Lekarz naszego psa nie zna, a dodatkowo wie, że różne są reakcje na ból.
Jak znaleźć weterynarza dla psa
Żyjemy w bardzo dziwnych czasach, gdzie psy często mają lepszą opiekę zdrowotną niż ludzie. Kiedyś weterynarz kojarzył się głównie z ”człowiekiem od szczepienia” lub z usypianiem psa. Teraz do naszej dyspozycji są specjaliści z różnych dziedzin: psi ortopedzi, neurologowie, chirurdzy i inni. W jednym miejscu zrobimy psu operację, zaawansowaną diagnostykę, a nawet otrzymamy poradę dietetyczną. Świetna sprawa.
Jednocześnie w tych wspaniałych czasach nadal można trafić na miejsca, gdzie każda dieta poza ”suchym syfem z marketu” jest jakiś niewyobrażalnym dla lekarza dziwolągiem, a na proste USG wysyłają opiekuna do innego miasta.
Z tego powodu bardzo ważny jest odpowiedni dobór lekarza. Oczywiście w niektórych miejscach, głównie małych miasteczkach, nie zawsze będzie to możliwe – trzeba brać, co dają. Jednak obecnie nawet w średniej wielkości mieście można znaleźć kilka klinik, więc wybór jest.
Uwaga: naprawdę polecam zapoznać się z ofertą najbliższych lekarzy ZANIM psu się coś stanie. Jak już pies będzie miał wypadek to serio nie ma czasu dzwonić po klinikach i dowiadywać się kto ma jaki sprzęt. Jeśli pojedziemy w ciemno, a okaże się, że dana lecznica nie dysponuje odpowiednim zapleczem to marnujemy tylko czas i zmniejszamy szanse psa na wyzdrowienie.
KAŻDY opiekun powinien znać okoliczne przychodnie oraz ich możliwości.
No dobra, ale jaki lekarz będzie najlepszy? Generalnie na pewno trzeba znać przychodnię, która ma odpowiedni sprzęt do wykonywania badań – zazwyczaj interesuje nas możliwość wykonania RTG i USG. Idealna przychodnia powinna również dysponować chirurgiem oraz zapleczem chirurgicznym. Lekarze z różnymi specjalizacjami jak neurologia lub ortopedia to ogromny plus.
Pamiętajmy, że nie trzeba wszystkiego robić w jednym miejscu. Wielu opiekunów ma przychodnię do codziennych porad, która jest blisko oraz kolejną większą i z szerszym zakresem usług. Zróbmy tak, żeby było nam wygodnie.
My przykładowo wszystkie psy leczymy w jednym miejscu, które ma wszystko. Jednak mamy również mobilnego weterynarza, który w razie czego dojeżdża do nas, robi szczepienia i tak dalej.
Moim zdaniem bardzo ważna jest również nasza osobista sympatia do lekarza. Z mojego doświadczenia wiem, że czasami zdrowie psa w głównej mierze zależy od umiejętności porozumienia ze specjalistą. Pies nie opisze objawów, to opiekun musi wyjaśnić co się dzieje, a lekarz to odpowiednio zinterpretować i zadać dodatkowe pytania.
Czasami spotykałem się z przychodniami, gdzie już na etapie ”słuchawki” spotykałem się z chamstwem, a lekarze mieli dupy strasznie wysoko i spostrzeżenia opiekuna nie były ważne. Warto unikać takich miejsc. To, że lekarz ma wysokie ego nie wróży nic dobrego. Potem człowiek słyszy, że ”co mi Pan z tym barfem wyjeżdża, proszę karmić psa normalnie”, gdzie normalnie zapewne oznacza marketowy syf.
Podsumowując: trzeba znać ofertę okolicznych weterynarzy i znaleźć najlepszego dla siebie. Osobista sympatia jest ważna, ale nawet najmilszy lekarz może nam nie pomóc, jeśli potrzebne jest usg. Z tego względu zaplecze sprzętowe jest priorytetem w wielu przypadkach. Jeśli jednak lepiej wyposażona lecznica ma niefajny personel to można ją wykorzystywać do badań, a codzienne sprawy konsultować ze specjalistą, z którym łatwiej nam się dogadać.
Weterynarz dbający bardziej o portfel opiekuna niż psa
Chciałbym poświęcić fragment o bardzo specyficznym, ale mega powszechnym modelu lekarza. Jest to właśnie specjalista, który bardziej dba o nasze finanse niż psa. Świat się zmienia i zakres pracy weterynarzy również. Jeszcze kilka lat temu psy w przychodni głownie miały wykonywane szczepienia, ewentualnie dostawały tabletki na odrobaczenie. Jak ktoś operował psa to był w okolicy dziwakiem, bo kto normalny płaci tysiąc złotych na leczenie psa?
Teraz jednak przychodnie weterynaryjne mogą pochwalić się sprzętem dla psów, którego człowiek może pozazdrościć. Serio – łatwiej zrobić psu komplet zaawansowanych badań niż samemu umówić się do specjalisty.
Jednak pojawia się pewien problem. Z jednej strony mamy ludzi z rasowymi psami, którzy na leczenie mogą wydać masę kasy, ale z drugiej są staruszki z kundelkiem, dla których już samo szczepienie to duży wydatek. Lekarze są tego świadomi i często mają kłopot. Prowadzenie przychodni to spory wydatek, a też wypadałoby coś na swojej pracy zarobić. Jednak jest też obawa, że zbyt duże koszty leczenia spowodują, że opiekun zrezygnuje z pomocy psu.
To oczywiście taki stereotyp – wiele osób ma modne psy za kilka tysięcy, a januszuje na karmie. Wiele osób ma też starego kundelka, na którego leczenie wydają tysiące miesięcznie. Różnie to bywa.
Także bardzo duża część lekarzy zwyczajnie boi się zaproponować droższe, skuteczniejsze leczenie. Ja osobiście mam z tym ogromny problem. Przychodzę do przychodni i proszę o rozszerzone badania krwi. Wtedy często muszę słuchać ”rozszerzone to drogie, lepiej teraz zrobić podstawowe, a potem jak coś można zrobić inne” albo lekarz bez mojej zgody sam decyduje zrobić podstawowe, a potem znowu tłumaczenie, że nie ma sensu robić rozszerzonych.
I generalnie owszem – rozszerzone badania można uznać za ”widzimisię” opiekuna, ale naprawdę warto. Jeśli ktoś robi regularnie badania (a każdy psiarz powinien badać swojego psa minimum co 6-12 miesięcy) to rozszerzone pakiety są lepsze i dają więcej informacji. Natomiast jeśli pies ma jakiś problem to konieczność ponownego badania (bo np: podstawowy pakiet wskazuje niedobory, ale trzeba to zweryfikować rozszerzonym) to tylko wydłużamy proces leczenia i niepotrzebnie szkodzimy psu.
Może się wydawać to głupie, ale naprawdę jest tak często. Podobnie lekarze powszechnie próbują naprawiać problemy tańszymi suplementami zamiast wprowadzić odpowiednią pomoc farmakologiczną, nawet jeśli wszystko wskazuje na konieczność stosowania leków. Równie powszechne jest leczenie wszelkich problemów ortopedycznych sterydami zamiast zrobić normalne badania rtg/usg i wtedy wybrać metodę rozwiązania problemu.
To wszystko jest najczęściej właśnie z troski o nasz portfel i obawy, że zbyt wysokie koszty spowodują zaniechanie leczenia. Ogólnie chwali się tę troskę, ale tracą na tym opiekunowie, którzy chcą po prostu jak najszybciej i najlepiej pomóc swojemu psu. Zrobienie rtg lub usg to koszt dodatkowych 50-100 zł, a pozwoli precyzyjnie ustalić problem i dobrać najlepsze leczenie, zamiast faszerować psa w ciemno sterydami.
Dlaczego o tym mówię? Ponieważ łatwo otrzymać usługę, która będzie dla nas zła. Chcesz dobrze zbadać psa lub porównać wyniki z poprzednimi, a tu dostajesz coś zupełnie innego, bo lekarz chciał, żeby wyszło taniej. Dlatego opiekunowie, którzy chcą dla psa jak najlepiej i mają środki finansowe na leczenie muszą uważać na takich lekarzy. W tym przypadku to opiekun musi wiedzieć mniej więcej jakiej pomocy oczekuje i trzeba potrafić przekazać to lekarzowi.
Trzeba powtarzać, że chcemy profile rozszerzone badań, a nie podstawowe. Powtarzać, że nie mamy problemu z dodatkowymi kosztami badań i zależy nam na odpowiedniej diagnozie. Ogólnie trzeba samemu zadbać o to, abyśmy otrzymali usługę, na jakiej nam zależy. Inaczej często zaproponują nam tańszą i mniej skuteczną formę leczenia lub po prostu leczenie, które będzie dłuższe, a tym samym mniej komfortowe dla psa.
Losowe informacje
Tutaj zbiór takich losowych rad i moich spostrzeżeń. Jest sporo rzeczy weterynaryjnych, o których początkujący opiekun chciałby wiedzieć wcześniej. Wiadomo, że im lepiej się przygotujemy tym bardziej komfortowo będzie wizyta z psem u weterynarza. Trzeba wziąć zawsze poprawkę na to, że każdy jest inny. Pies u weterynarza może zachowywać się inaczej niż we własnym domu, też są różnice w temperamencie. Niektóre psy są niezwykle uległe i pozwolą sobie na wszystko.
Inne mogą być mniej ufne i potrzebować łagodniejszego podejścia. Dużo zależy też od tego jak przyłożyliśmy się do przyzwyczajenia psiaka do weterynarza oraz wcześniejszych doświadczeń psa z lekarzami.
Mamy 3 psy – dwa są z nami od maluszka, a trzeciego adoptowaliśmy jak już miał 7 miesięcy. Legion i Levi były odpowiednio przyzwyczajone go lekarza, więc generalnie nie ma z nimi problemu. Wiadomo, że czasami coś bardziej zaboli i trzeba przytrzymać, ale wszystko jest ok.
Adoptowany Lempo nienawidzi lekarzy z jakiegoś powodu. Nie toleruje przytrzymywania, szarpie się, wyrywa, a dodatkowo jest bardzo delikatny. Nawet pobranie krwi to męczarnia. Natomiast ze wszystkim da się żyć i trzeba sobie generalnie radzić. Na pewno jest trudniej z takim psem, ale jak trzeba to trzeba. Serio się da – najgorsze co można zrobić to zawalić psu zdrowie tylko dlatego, że jest ”trudniejszy” u lekarza. Nawet problematyczne psy zasługują na odpowiednią opiekę zdrowotną!
Ok, a teraz losowe rady.
Badanie RTG – generalnie da się je zrobić bez uśpienia, ale niewiele psów jest w stanie wytrzymać bez ruchu na stole rentgenowskim. W związku z tym najczęściej stosuje się bardzo delikatną formę uśpienia. Podaje się zastrzyk, po 20 minutach pies zasypia, a po badaniu się go wybudza. Kilka chwil, psiak ogarnia i można wrócić do domu.
Pobieranie krwi – większość lekarzy pobiera krew z przednich łap, ale dobrą techniką jest pobieranie z tylnych. Wtedy opiekun trzyma psa od przodu, dzięki czemu pies nie widzi procesu pobierania i mniej się stresuje. Pamiętajcie, że krew pobiera się na czczo, czyli pies nie powinien jeść przez 12 godzin. Nie ma sensu oszukiwać i robić badań po jedzeniu, bo wyniki wyjdą ”z dupy”, czyli nieprawidłowe.
Nie martw się wynikami – często wyniki dostaje się wcześniej, a dopiero potem ma się konsultację z lekarzem. Nie martw się za bardzo na zapas, bo najważniejsza jest właśnie weryfikacja wyników i zależność poszczególnych elementów. U psów w ogóle jest to dziwne, bo nawet jak wszystko jest na czerwono i źle to finalnie może być wszystko dobrze. Często usłyszysz ”Wynik XXX przekroczony dwukrotnie? To nic, u psów dopiero się martwimy jak jest przekroczony trzykrotnie” albo ”YYY niedobór? To nic, jakby ZZZ było to wtedy sugeruje problemy, ale samo YYY nie ma znaczenia” i tak dalej.
Badania kału – kał pobiera się do specjalnych pojemników (takie same jak do ludzi) 3 dni pod rząd. Próbki można wsadzić do lodówki i wszystkie 3 na raz zawieźć do weterynarza lub codziennie zawozić świeżą próbkę. Bada się dopiero 3 próbki, bo to daje jakieś sensowne wyniki.
Ludzkie leki dla psa – ogólnie zasada jest taka, że absolutnie samodzielnie nie podawajmy psu ludzkich leków. Wiele osób ma jakieś dziwne potrzeby, aby wrzucić w psa zawartość swojej starej apteczki. Natomiast fakt jest taki, że będąc u weterynarza często dostaniesz rekomendację, aby podać psu ludzki lek. Przykładowo pies ma kaszel? Podaj syrop prawoślazowy. Leki na padaczkę dla psów również są ludzkie. Nie podawaj ich jednak samemu, a tylko na polecenie lekarza.
Obserwuj psa – z psami problem jest taki, że same nie powiedzą, że coś boli. Z tego powodu mega ważna jest obserwacja swojego psa i umiejętność zauważania zmian. Pies ma nagle szorstką sierść i unika zimna? To mogą być problemy z tarczycą. Nie chce gryźć twardszego jedzenia? Może być coś z zębami. Opuszczone jedno ucho? Zapalenie ucha albo nawet reakcja alergiczna na pokarm. Ogólnie pies nam sam nie powie, więc sami musimy zauważać zmiany, które sugerują choroby.
Uważaj na sterydy – jak już wcześniej napisałem, wielu weterynarzy lubi sobie strzelić ”steryda” zamiast zrobić badania. Badania są droższe i dłuższe, a sterydy działają w 90% przypadków, bo działają przeciwzapalnie i przeciwbólowo. Problem jest taki, że po sterydzie zazwyczaj jest lepiej, ale to nie znaczy, że wyleczyło się ewentualną chorobę. Psa nie boli, więc jest ryzyko dalszych przeciążeń, a jak już steryd zejdzie to może być jeszcze gorzej. Plus leki sterydowe mocno obciążają organizm. Moim zdaniem staraj się zachęcić lekarza do wykonania badań przed podjęciem leczenia sterydowego, a ostatecznie zmień lekarza.
Druga opinia – w wielu sytuacjach przydaje się druga opinia. Uwierz swojej intuicji, jeśli myślisz, że lekarz się myli to spróbuj innego. W sensie wiecie, nie bądźmy paranoikami, bo weterynarze chcą pomóc. Są jednak różne specjalizacje, więc jak Twój tradycyjny lekarz proponuje leczenie operacyjne, a nie jest ortopedą to może warto przed podjęciem decyzji spróbować lekarza, który ma większe doświadczenie w danych problemach? Nie zaszkodzi, a może pomóc. Niestety trochę jest obecnie tak, że większość weterynarzy jest od wszystkiego, a czasami lepiej skonsultować się z kimś kto ma węższą specjalizację.
Nie podejmuj szybkich decyzji – zawsze wszystko weryfikuj i dowiaduj się samodzielnie, szczególnie w kwestiach, które mają duży wpływ na psa. Wszyscy mogą mówić ”kastruj psa!”, ale i tak się dowiedz o tym więcej. Niech to będzie Twoja decyzja, a nie kwestia ”bo wszyscy tak mówią”. Ja też jestem za kastracją, ale nie chodzi o to, żeby mi wierzyć na słowo, a żeby samemu tak zadecydować, bo z efektami tej decyzji będziesz żył Ty, a nie ktoś inny.
I to by było na tyle
Pies u weterynarza to całkiem normalna sprawa, jednak na początku może być stresująca. Psu coś się dzieje i się niepokoimy albo po prostu nie mamy doświadczenia z lecznicami weterynaryjnymi. Spokojnie, w końcu wizyta w przychodni dla zwierząt będzie czymś normalnym i zwyczajnym.
Ktoś powie ”lepiej nie!”, ale taka jest prawda. Wizyta u weterynarza to nie powinna być ostateczność, a coś naturalnego. Regularna diagnostyka pozwala szybciej wyłapywać problemy i potencjalnie łatwo je naprawiać. Nawet jak coś psu się dzieje to lepiej niezwłocznie udać się do lekarza niż czekać aż samo przejdzie.
Nie da się również ukryć, że z psim zdrowiem jest coraz gorzej. Wpływ ma na to zła dieta (marketowy syf lub ogólnie słabej jakości karma), zmiany środowiskowe oraz więcej hałasu i stresu. Problemy endokrynologiczne lub otyłość to również coraz powszechniejsze kwestie. No po prostu tak jest, więc tym bardziej warto zainteresować się zdrowiem psa.
Życzę wszystkim oczywiście samych zdrowych piesków i żeby badania diagnostyczne zawsze wychodziły idealnie.