Frontmani dla schronisk to świetna akcja, która ma na celu promocję świadomego wolontariatu, zachęcenie innych osób do takiej aktywności, ale przede wszystkim pomoc potrzebującym zwierzętom, które znajdują się w schroniskach.
Miałem przyjemność być obecny na Dniu otwartym w schronisku dla zwierząt w Korabiewicach – od razu zdradzę, że cała akcja to moim zdaniem ogromny sukces. Świetna organizacja i wykonanie, ale również wspaniała atmosfera. Jeżeli jesteście ciekawi (a wiem, że jesteście) jak to dokładnie wyglądało to zapraszam do przeczytania poniższej relacji!
Frontmani dla schronisk – ruszamy!
Pierwsze wydarzenie związane z akcją Frontmani dla schronisk miało miejsce 21 kwietnia w schronisku w Korabiewicach. Na miejscu trzeba było być w okolicach godziny 10, więc niezbędna była dobra organizacja podróży. Pobudka o 3:00 rano, taxi na dworzec w Katowicach i pociąg w kierunku Warszawy ok. 4:30.
Sama podróż trwała tylko 2,5 godziny, więc nie było tak źle, a w stolicy byłem już o 7 rano. Na 9:00 wyznaczono zbiórkę przy Cepelii na ul. Marszałkowskiej, skąd miał odebrać nas bus ‘’dla mediów’’ i zawieźć w kierunku schroniska.
Czasu na duże zwiedzanie nie było, więc skupiłem się na poszukiwaniu jakiejś ciekawej kawiarni, gdzie można by wypić coś ciepłego i przeczekać. Pogoda niestety nie rozpieszczała. Na miejscu zbiórki czekały na mnie już dwie sympatyczne dziewczyny odpowiedzialne za organizację wydarzenia. Potem dołączały do nas kolejne osoby – Klaudia z radia Eska, Pani ‘’Pan Lis’’, redaktorki z portalu psy.pl, szefowa magazynu Kocie Sprawy, redaktor z PAP. Wyjazd finalnie miał być ok. 9:30, więc czas zabiliśmy luźną rozmową. Nie pamiętam już czemu, ale temat zszedł na kwestie ‘’próbowania’’ karmy dla zwierząt i naszych opinii odnośnie ich walorów smakowych. Nie będę ukrywał, że w młodości uwielbiałem te słodkie biszkopty dla gryzoni – kto ma wiedzieć, ten wie :)
Okazało się, że Korabiewice nie są wcale tak blisko Warszawy i podróż trwa ponad godzinę. Była to kolejna okazja do poznania się – jedną z dziewczyn z portalu psy.pl okazała się Ola, która jest koordynatorką naszej współpracy z tym portalem. Będzie sprawdzała i akceptowała nasze teksty, więc dobrze było poznać kto tam będzie nad tym siedział i grymasił :D
Generalnie bardzo fajne doświadczenie poznać przedstawicieli różnych mediów, szczególnie takich, z którymi zazwyczaj nie ma możliwości się poznać. Dla wielu niektóre zawody są dość odrealnione – przynajmniej ja zawsze wyobrażałem sobie redaktorów z radia jako typowych sztywniaków w garniturach, którzy biegają z mikrofonem za sensacją. Dlatego też Klaudia z radia Eska zrobiła na mnie bardzo dobre wrażenie – profesjonalna, ale dało się pogadać.
Z drugiej strony mogłem poznać przedstawicieli stron/blogów, których wcześniej nie znałem – szczególnie Pana Lisa oraz Magda z Rudomi.pl – teraz na pewno będę śledził na bieżąco. Również bardzo miła Pani z magazynu Kocie Sprawy zachęca do sięgnięcia po gazetę, nawet jeśli już dawno nie interesowałem się kotami (w młodości byłem strasznym kociarzem :D). Podsumowując – organizatorzy akcji Frontmani dla schronisk postarali się, aby bardzo ciekawe media zainteresowały się wydarzeniem. I bardzo dobrze, bo atmosfera była bardzo przyjemna i jestem pewien, że powstanie sporo ciekawych materiałów.
Frontmani dla schronisk – powitanie Frontmanów
W schronisku w Korabiewicach byliśmy po godzinie 10.00 i od razu zauważyliśmy wspaniały obiekt. Naprawdę dawno żadne schronisko nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, a trochę ich widziałem. Ogromny teren, gigantyczne boksy, zero ścisku. Natomiast już po przekroczeniu głównej bramy od razu można było zobaczyć sporą grupę ludzi – na wydarzeniu pojawiło się wielu frontmanów, wolontariuszy oraz osób, które po prostu chcą pomóc. Szczerze mówiąc myślałem, że pogoda może niektórych odstraszyć, ale naprawdę frekwencja była bardzo zadowalająca moim zdaniem.
Na samym początku były kwestie organizacyjne – musieliśmy jeszcze chwilę poczekać na Marcina Dorocińskiego, który był na miejscu o wiele wcześniej od nas i jakoś nie mógł się oderwać od zwierząt. Od razu odpowiem na to, co zapewne wielu zastanawia. ‘’Czy on to tak na serio?’’ – nic dziwnego, że niektórzy mogą być sceptyczni w czasach, gdzie wielu robi duże show wokół swojej osoby. Ja mogę tylko potwierdzić, że Marcin rzeczywiście kocha zwierzęta, często pomaga i naprawdę jest w tym wszystkim bardzo naturalny. Rozmawia się z nim bardzo luźno i generalnie robi bardzo sympatyczne wrażenie. Albo to, albo jest genialnym aktorem, który nigdy nie wychodzi z roli :) Zresztą jego prywatne psy – Rózia i Chlebek – pochodzą właśnie ze schroniska w Korabiewicach, więc ma do tego miejsca ogromny sentyment.
Wracamy jednak do samego wydarzenia. Jak już wszystkie osoby się zebrały to przyszedł czas na oficjalnie otwarcie akcji Frontmani dla schronisk. Marcin Dorociński, Irena ze Schroniska oraz Sylwia z Boehringher Ingelheim przywitali uczestników i wyjaśnili cel akcji. Położyli nacisk na kwestię konieczności pomocy psom w schroniskach – szczególnie takiej fizycznej pomocy, która zawsze jest potrzebna. Na terenie jest mnóstwo pracy i ogrom zadań do wykonania. Dlatego ważne są tego typu akcje, które mają na celu promocję świadomego wolontariatu.
Marcin wielokrotnie w ciągu dnia powtarzał, że w schronisku bardzo potrzebna jest ”męska ręka’’. Nie można ukrywać, że płeć piękna jest tu ogromną większością i nikt nie wie jaka jest tego przyczyna. Do wykonania jest wiele cięższych prac i naprawdę przydałoby się kilku silnych facetów, którzy zrobią to po prostu szybciej i sprawniej. Marcin nawet sugerował, że wolontariat to świetne miejsce na znalezienie ”drugiej połówki’’ – także motywacja dla Panów szukających ‘’psiary’’ jak najbardziej powinna być.
Jeszcze na zakończenie przywitania Marcin Dorociński otrzymał od magazynu Zoo Branża statuetkę za zaangażowanie w pomoc zwierzakom. Nie można ukrywać, że wkład Marcina w pomoc potrzebującym zwierzętom jest ogromny. Często na swoim FB promuje psiaki do adopcji, pomaga szukać domów i ogólnie bardzo chętnie udziela się we wszystkich tego typu akcjach. Nagroda więc jak najbardziej zasłużona, chociaż w swojej krótkiej ‘’mowie’’ Marcin zaznaczył, że najważniejsi są wolontariusze, ponieważ to oni wkładają najwięcej pracy i poświęcają dużo czasu na pomoc zwierzętom.
Mieliśmy jeszcze kilka minut na rozmowę oraz ewentualne wywiady, a potem już przyszedł czas na konkrety.
Frontmani dla schronisk – działamy!
Po wstępie przyszedł czas na część organizacyjną. Opowiedziano o bieżących potrzebach schroniskach oraz o pracach, które trzeba wykonać:
- zakraplanie zwierzaków preparatem przeciwko kleszczom i pchłom,
- postawienie dużego namiotu
- stawianie domków dla psów
- drobne naprawy
- sprzątanie stajni i wybiegów zwierząt gospodarskich
- zakopywanie dołów w boksach
- rozładunek siana i słomy
- malowanie domków impregnatem
Najważniejsze jest oczywiście zakraplanie zwierzaków. Szczerze mówiąc nigdy wcześniej (w sensie zanim miałem psa) nie myślałem, że kleszcze są tak istotnym problemem. Praktycznie się z tym nie spotykałem, więc moja świadomość była zerowa. Dopiero od kiedy mamy psa stało się to dla nas ważne i dobrze widzimy, że każdego roku problem jest naprawdę duży. My mamy dwa psy, a ich sprawdzenie po każdym spacerze trwa bardzo długo. Stosowaliśmy różne specyfiki i nie każdy i nie zawsze działa. Nawet teraz, pomimo stosowania kropli oraz obroży zdarza się, że znajdziemy jakiegoś odpornego skurczybyka, który nic sobie nie robi z naszej ochrony.
W schronisku w Korabiewicach jest 160 psów – każdy wymaga regularnej ochrony i sprawdzenia po każdym spacerze. To nie tylko ogromna ilość pracy, ale również gigantyczne koszty. Każdy właściciel psa przecież wie, że ochrona nie jest taka tania. Dlatego właśnie w ramach akcji Frontmani dla schronisk Boehringer Ingelheim przekazał preparaty lecznicze na cały sezon, co jest ogromną pomocą. Psiaki były zakrapiane kroplami Frontline Combo i Tri-Act. Natomiast same zadania uzmysławiają, że w schronisku jest naprawdę dużo pracy i nie każda wiąże się bezpośrednio ze zwierzętami. Wiele osób myśli, że wolontariat to tylko głaskanie piesków, wyprowadzanie, karmienie i zabawa, co jest bardzo dalekie od prawdy.
Pomagać może naprawdę każdy i każdy znajdzie zajęcie dla siebie – nawet jeśli nie możemy bezpośrednio pracować ze zwierzętami to zawsze znajdzie się jakaś praca na terenie schroniska. Potrzebna jest pomoc również w ciężkich zadaniach – przygotowaniu boksów, bieżące naprawy, zabezpieczanie terenu, sprzątanie. Psie domki trzeba przygotować na okres zimowy, ale również zabezpieczyć przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi.
Schronisko w Korabiewicach nie ma boksów wewnętrznych, więc szczególnie ważne jest utrzymanie domków w dobrym stanie. Stanowią one bezpieczne i ciepłe schronienie w zimne dni, ale również są źródłem przyjemnego cienia w okresie letnim. Obecni wolontariusze zostali podzieleni na grupy i oddelegowani do swoich zadań. Dziewczyny z portalu psy.pl na początek zabrały się za malowanie oraz impregnowanie domków dla psów. Natomiast Marcina Dorocińskiego można było znaleźć w stajni, gdzie pomagał w sprzątaniu. W wielu miejscach sprzątano psie boksy – przenoszono domki wymagające naprawy, zakopywano dziury i generalnie starano się poprawić komfort życia psiaków.
W schronisku są nie tylko psiaki, ale również zwierzęta gospodarskie – świnki, krowy, kozy, kury, konie i kucyki. Frontmani pomagali więc również w innych pracach – przykładowo w sprzątaniu stajni.
Frontmani dla schronisk – wolontariat
Miałem okazję zwiedzić cały obiekt z Moniką – wyjątkowym pracownikiem schroniska, który naprawdę poświęcił się dla tego miejsca. Zresztą o samym schronisku w Korabiewicach, jego pracownikach, podopiecznych i historii napiszę oddzielny wpis, ponieważ nie da się tego wszystkiego opisać ”na raz’’ – nie byłoby to w porządku w stosunku do ogromu pracy, którą się tu wykonuje.
Jak już wcześniej napisałem – jest tu 160 psów, ale są również świnie, kozy, konie, kucyki, lisy i inne zwierzęta gospodarskie. Podopiecznych jest więc bardzo dużo, a każdy ma swoje indywidualne potrzeby. Tak naprawdę gotowych do adopcji jest 100 psiaków – reszta to psy, które jeszcze nie są przygotowane na nowy dom. Są to zwierzaki agresywne, lękliwe lub z innymi problemami. Każdy tego typu przypadek ma swojego wolontariusza lub pracownika schroniska, który ciągle z nim pracuje. Dla wielu jest szansa na poprawę, ale niektóre mogą takiej szansy nigdy nie dostać.
Frontmani dla schronisk nie tylko pracują i pomagają, ale również edukują – to szansa dla wielu osób, które chcą pomóc, ale nie wiedzą jak. Jeśli ktoś jest zainteresowany wolontariatem to wystarczy wypełnić formularz, a bardziej doświadczona osoba – Frontman, na pewno pomoże. W schronisku w Korabiewicach jest oficjalnie ponad 300 wolontariuszy (podpisane umowy o wolontariat), ale tak naprawdę regularnie przychodzi ok. 30 osób. Niestety nie każdy ma czas, możliwości lub chęci, aby poświęcić większą część swojego życia na pomoc i dlatego ciągle poszukuje się nowych osób.
Akcja Frontmani dla schronisk stawia przede wszystkim na jakość wolontariatu. Chodzi o to, aby każdy wolontariusz miał niezbędną wiedzę i umiejętności, aby po prostu robić to dobrze. Pamiętam, że w czasach mojej młodości jak zaczynałem przygodę z wolontariatem to nie było praktycznie żadnych wymogów. Przyjeżdżało się do schroniska i robiło, co było do zrobienia. Nie każdy miał wtedy doświadczenie i wiedzę o zwierzętach i często robiło się to po prostu źle. Jakieś pokarmy przywiezione z domu, nieprawidłowe obchodzenie się z psami lękliwymi, wzmacnianie negatywnych zachowań. W rezultacie oczywiście pomagało się, ale czasami nieświadomie robiło też trochę pod górkę.
Dlatego cieszę się, że teraz powstają właśnie akcje jak Frontmani dla schronisk, gdzie ludzie mogą się po prostu nauczyć jak robić to dobrze. Do Frontmanów można dołączyć korzystając z formularza na stronie.
‘’Promujemy mądry i odpowiedzialny wolontariat. W schronisku to wolontariusze najczęściej widzą pierwsze, niepokojące objawy różnego rodzaju chorób. Dlatego ich rola jest tak ważna i nieoceniona. Tworzymy ekipy FRONTMANÓW, czyli doświadczonych wolontariuszy, którzy wprowadzają osoby zainteresowane pomaganiem w schroniskach w świat odpowiedzialnej opieki nad przebywającymi w nich zwierzętami.’’
Frontmani dla schronisk
Naprawdę jestem zachwycony całym wydarzeniem, w którym miałem okazję wziąć udział. Ogromne wrażenie zrobiło na mnie samo schronisko – piękne i duże, ale oczywiście wymagające pracy. Tak duży teren wymaga ciągłego nadzoru, ale najważniejsze, że psiaki wydają się tam być szczęśliwe i kochane. Pracownicy oraz wolontariusze naprawdę robią wszystko, co w ich mocy, aby zapewnić swoim podopiecznym jak najlepsze warunki.
Również sama organizacja zrobiła na mnie pozytywne wrażenie – całe wydarzenie zostało dobrze przemyślane, nie było zbędnego nawijania makaronu na uszy, a była masa dobrze wykonanej pracy. Agencja organizująca całą akcję jest bardzo zaangażowana i mogę mieć tylko nadzieję, że Frontmani dla schronisk będzie regularnym wydarzeniem, które szybko rozprzestrzeni się na cały kraj.
Także te główne osoby ‘’Frontmani’’ dały radę – Marcin Dorociński, pracownicy Fundacji Viva! oraz przedstawiciele Boehringer Ingelheim. Wszyscy pracowali, pomagali i byli przy tym pełni pasji.
W domu byłem dopiero po 22, więc można powiedzieć, że prawie całą dobę żyłem tym wydarzeniem – dokładnie 17 godzin od mojego wyjazdu do powrotu. Mam ogromną nadzieję, że będzie jeszcze kiedyś okazja się spotkać i razem wziąć udział w kolejnym wydarzeniu Frontmani dla schronisk. Naprawdę mam nadzieję, że będą kolejne edycje, ponieważ nie tylko jest to bezpośrednia pomoc dla danego schroniska, ale promowanie świadomego wolontariatu oraz konieczności walki z kleszczami jest przydatne dla nas wszystkich.
Mogę tylko pogratulować świetnie wykonanej pracy i życzyć powodzenia! Jednocześnie chciałbym zachęcić wszystkich do spróbowania wolontariatu – to naprawdę ogromna pomoc, więc jeśli tylko ktoś ma możliwość to polecam. Jeśli ktoś nie ma takiej możliwości to pamiętajcie, że można pomóc na inny sposób. Można pomóc finansowo lub nawet biorąc udział w różnych akcjach. W ramach wydarzenia Frontmani dla schroniska, kupując krople Frontline – cześć dochodów zostanie przekazana schroniskom w celu zapewnienia niezbędnej ochrony ich podopiecznym.
Jakie jest Wasze zdanie na temat tego typu akcji lub wolontariatu w ogóle?